To chyba kwestia przyzwyczajenia - tylko raz udało mi się zdziwić kuriera: przyjechał ok. 7 rano, a ja mu otworzyłam na boso, w piżamie i wielkiej, futrzanej czapie na głowie. Facet zrobił tak
i powiedział: "Yyy..." Na co ja: "Dzień-dobry,o-moja-paczka!Tu-podpisać?Ok,super,dziękuję-bardzo,przepraszam-ale-mi-zaraz-kwiczoły-uciekną!" Wcisnęłam facetowi bloczek do ręki i zanim drzwi się zamknęły usłyszałam "Acha". Potem z dołu zobaczył jak wiszę połową ciała przez okno celując aparatem w coś wysoko i wtedy jego twarz rozjaśniła się zrozumieniem
No wiesz, jak przestały Cie angażować zdrowotnie, to musiały coś innego wymyślić