Strona 192 z 627

Re: Puchate Siły

: 03 cze 2016, 13:49
autor: sosnowa
Teddiki linieją, Grawa śmierdzi i ma, a raczej miała dredy (wycięłam!), natomiast Łata dostała niewyobrażalnej biegunki wczoraj w nocy. Obudziło mnie, że się nagle zerwała z posłania i pognała do kuchni, z której usłyszałam głośny plusk! a pies szybko wrócił. Zaintrygowana i pełna złych przeczuć pośpieszyłam na miejsce zdarzenia i zdążyłam nawet zamknąć drzwi do panieńsko-świńskiego pokoju zanim fala uderzeniowa nieziemskiego smrodu prawie rzuciła mnie na ziemię. Nigdy, powtarzam, nigdy nie czułam czegoś takiego, a miałam w życiu koty i psy, w tym chore i stare. Udało mi się zapchać ręcznikami papierowymi ze straszliwą zawartością ubikację, którą bez okularów, w środku nocy usiłowałam, z sukcesem zresztą, odetkać przy użyciu kija od szczotki, otworzyłam na oścież wszystkie okna w domu ale i tak fala uderzeniowa dotarła do teżeta budząc go brutalnie, wylałam na podłogę w kuchni pól butelki octu zmieniając zapach g... na zapach marynowanego g... ( nie pytajcie). Po dłuższej chwili katorżniczych wysiłków oraz wylania pól butelki sidoluxu o zapachu mydła marsylkiego oraz średniej butleki amolu -do kubków z wrzątkiem na podłogę i sobie do nosa (przede wszystkim), uzyskałam efekt na tyle do zniesienia, że poszliśmy spać. Pierwszy raz w życiu błogosławiłam też sąsiada, który sobie nocą palił na balkonie, trochę się przyczynił do poprawienia sytuacji. Dwie godziny później mieliśmy powtórkę z rozrywki, tyle,że wiedziałam już co robić i dawka była mniejsza, bo się kończyła amunicja. Kolejne dwie godziny później Łata uznała, że właściwie kuchnia to zły pomysł i można narobić na koc dla świń na wybieg. Ostatecznie one na niego się załatwiają i nikt nie widzi problemu. Szczęśliwie amunicji juz prawie nie miała, więc zaprałam, wyniosłam na balkon i poszłam spać. Nie na długo jednak, albowiem już świtało i to dobrze.
Wczoraj cały dzień było absolutnie ok, w nocy też. Dziś na spacerze strach się bać, głównie cuchnąca woda.
No po prostu super.
A cały weekend robimy. :glowawmur:

Re: Puchate Siły

: 03 cze 2016, 14:04
autor: joanna ch
O mamusiu... Jakieś podejrzenia skąd to? A gdzie chodzicie na spacery? Parę tygodni temu była jakaś informacja o jakichś trutkach w okolicy Skaryszewskiego.

Oby Łata oraz jej kupska byly twarde!

Re: Puchate Siły

: 03 cze 2016, 15:03
autor: sosnowa
Chodzimy głównie po osiedlu oraz nad Wisłę. Myślę, że ona tak zareagowała na bardzo zmienne warunki rodzinne, w ostatnich czasach wciąż ktoś wybywał, przybywał, względnie nie bywał w domu bo robił za tych, co wybyli. I takie tam. Ale wracamy powolutku do normalności. W szerokim tego słowa znaczeniu.

Re: Puchate Siły

: 03 cze 2016, 20:31
autor: porcella
Rety!!!
I niech to starczy za komentarz...
Pozdrawiam i trzymam kciuki.

Re: Puchate Siły

: 04 cze 2016, 2:39
autor: Alex
Moze cos zjadla ja ostatnio swojemu psu jak mial takie rozwolnienie podalem smecte i mu przeszlo :)

Re: Puchate Siły

: 04 cze 2016, 9:26
autor: sosnowa
My zaczęliśmy podawać węgiel, na razie pomógł o tyle, że nie śmierdzi tak strasznie, ale znowu trzy razy nie dała rady y w nocy. Podajemy też provitę. U niej nerwy zawsze w takich ramach odgrywają rolę. Ostatnio były też burze, których się panicznie boi, oraz fajerwerki. No biedna jest.

Re: Puchate Siły

: 04 cze 2016, 13:49
autor: Miłasia
Biedna psina :pocieszacz: , dużo kciuków za poprawę :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed: .
Nie zazdroszczę sprzątania , sama miałam psa, staruszka z chorą wątrobą, jak nie mógł wytrzymać, to też biegł do kuchni, dalszych szczegółów oszczędzę :nie_powiem: .

Re: Puchate Siły

: 04 cze 2016, 16:22
autor: diefenbaker
Oj to ciężkie noce masz ostatnio, współczuję takich perypetii.. :pocieszacz: Łata wracaj szybko do zdrowia :fingerscrossed:

Re: Puchate Siły

: 04 cze 2016, 16:57
autor: martuś
Biedna Łatula :pocieszacz:
Biegunka z nerwów jak najbardziej możliwa. Tylko czy smród byłby aż taki okropny? Mam nadzieję, że niczym się nie przytruła

Re: Puchate Siły

: 05 cze 2016, 8:05
autor: sosnowa
No właśnie też nie wiem, ale zakładam, że postresowe zaburzenie flory może doprowadzić do rozwoju bakterii chorobotwórczych, wtedy zatrucie jest choć nic nie zjadła takiego znowu. Wczoraj poradzono mi, żebym podawała jej nifuroksazyd, tak też uczyniłam i jest lepiej wyraźnie. obtentegowała mi tylko w nocy na czarno moje ukochane sanadały crocsy, na szczęście z tworzywa. Problem z tym, że wolałabym uniknąć konieczności ciągnięcia jej do weta w weekend kiedy pracujemy, wożenie jej do obcych klinik wieczorem dodatkowo ją wykończy psychicznie. Wczorajsza burza też jej nie pomogła, a gwoździem do trumny okazały się cowieczorne fajerwerki. Ludzie mają stanowczo za dużo pieniędzy.
Ona w stresie boi się wyjść z domu na siku, mieliśmy tak w okolicach sylwestra, a w zeszłym orku także przed Wielkanocą, gdy ludność okoliczna masowo trzepała dywany.
W tym roku na szczęście przed Świętami było zimno i deszczowo i ludziska w znacznym stopniu odpuścili, ale i tak się bała bidula, bo to między blokami straszne echo niesie.
Nie może być dobre dla psa wstrzymywanie załatwienia potrzeb fizjologicznych przez kilkanaście godzin, a na przykład wczoraj, jak wyszła ostatni raz koło 12, to potem już była burza i żadna ludzka siła nie mogła wyciągnąć jej z domu. Jest za duża, żeby ją wynieść, a jak raz teżet ją jakoś wywlókł, to się położyła na chodniku i nic nie wskórała toaletowo. O piątej rano, jak już było jasno zupełnie, próbowałam z nią wyjść, ale się bała ze mną, dopiero teżet wstał i ją wziął.
Ostatnio jak byłam z nią sama też takie numery robiła, bo oczywiście w dniu wyjazdu Dużego musiały znienacka zagrzmieć niezłe fajerwery i to wtedy, kiedy pies się odgiął psychicznie i sobie spał na własnym posłaniu, Burakura u siebie, ja byłam akurat koło prosiaków jak walnęło (okno pokoju gdzie śpi Łata było szeroko otwarte, a strzelali pod nim, jak w Sylwestra, myślałam, że nam raca do mieszkania wleci). Pies mało na zawał nie zszedł, wpadła do Młodej, która się obudziła też, Łata wdarła się do szafy gdzie leżała wstrząsana drgawkami, Burakura siedziała z nią w tej szafie, aż się obie uspokoiły.
Strasznie jest biedna, wszystko przez traumę sylwestrową, której rozmiarów nie znamy przecież, ale musiały być nieliche.