CAVIARNIA

Ryszard coś ostatnio kicha więcej niż zwykle i ciągle liże nos. Katar? I tak go jakby "zatyka", nie wiem jak to wyjaśnić. Tak pufffa nosem. Nie wiem czy iść do weta, czy to tylko alergia? Albo przeziębienie może? Ale nie kaszle, je chętnie, na spacery chodzi chętnie.
Kajetan na razie trzyma się dobrze, bierze prillium i furosemid i lespewet i jakoś idzie.

Alergia? Pucuniu, w MV dziś nie było norek, nie mogłam się pozachwycać, ani nabyć!

Też podsunęłam alergię, jak w tych trawach lata.
Norki w niedzielę dowiozę. Pucka teraz pracuje trzy dni w tygodniu, wiec komunikacja skomplikowana, mam norki w domu od wczoraj, ale nie mialam mocy zawieźć. Będą od niedzieli o 10.30 jedziemy z Foczusiem na kontrolę. Chyba, że będziesz wcześniej, to podrzucę.

My jedziemy do MV w sobotę na 11:00 - możemy norki po drodze odebrać i u wetów zostawić.

porcella pisze:Też podsunęłam alergię, jak w tych trawach lata.
Norki w niedzielę dowiozę. Pucka teraz pracuje trzy dni w tygodniu, wiec komunikacja skomplikowana, mam norki w domu od wczoraj, ale nie mialam mocy zawieźć. Będą od niedzieli o 10.30 jedziemy z Foczusiem na kontrolę. Chyba, że będziesz wcześniej, to podrzucę.

Mam wrażenie, że trochę zaśmiecę wątek... Pucka właśnie "wrzuciła" posiadane norki (śliczne!), ale w takim razie bym brała w MV, bo mi łatwiej. Będę tam jutro i we wtorek jeszcze. Na pewno to nie ostatnie nasze wizyty.
Pucuniu, zdrówka Tobie i Futerkom intrygującym mnie nieustająco. To chwilowo głowy Ci zawracać nie będę.

A to mogę dać Porcelli te dwie dodatkowe nory skoro Ty weźmiesz jakieś, bo akurat mam je w pracy i z Porcellą się wieczorem widzimy przekazując sobie ( z powrotem bazarkowe jaśni od Joli). A Porcella będzie w Mv w niedzielę. Tylko powiedz które chcesz, to zostawimy je w recepcji
A w ogóle to prawie zawału dostałam, bo przyszedł pan od okien i naprawiał jedno. I szukam kosza w wolierze, szukam - jest tylko jeden! Gdzie drugi???
Ja jak wyjmuję Kajetana i daję mu leki to drzwiczki woliery zostawiam na moment otwarte i niby jednym okiem tam spoglądam, ale w sumie Gluś mógł tamtędy uciec. A pan otwiera właśnie okno balkonowe, przypominam że mieszkam w przyziemiu i po otwarciu okna wychodzę po prostu na dwór ( w języku małopolskim - na pole ) i już już miałam krzyczeć, że zwierzę uciekło i proszę nie otwierać - ale kto tam nieśmiało chowa się za kołowrotkiem, że tylko wibrysy się ruszające widać? No ufff ...

Co przeżyłaś, to Twoje!

Ojej! Aż się przestraszyłam czytając!
Dziewczyny pozdrawiają dawną Mamusie!

Umarł Kajetan. Źle się bardzo w nocy poczuł, rano zawiozłam do Mv. Tlen, steryd itd. On był ciężko chory na serce plus to "coś" w śródpiersiu. Po drodze wyleczyliśmy jeszcze zapalenie ucha. On od wczoraj się strasznie denerwował przy podawaniu leków czy dokarmianiu. Musiał źle się czuć bardzo.
Jak wychodziłam rano z Mv to mówię do niego :"Jakbyśmy się mieli już nie zobaczyć to cześć " No i tyle.

tak mi przykro