Oczywiście, że da się żyć
Przynajmniej wiem, dlaczego nie chudłam, a od każdego lekarza słyszałam mniej jeść, więcej się ruszać. A ja słodyczy prawie nie jadałam, nie obżerałam się, a dziennie robię średnio ponad 10000 kroków. Teraz odstawiłam zupełnie produkty pszenne, łykam berberynę 1x 400mg (podobno zalecane jest dziennie ponad 1000mg) i w ciągu 5 tygodni schudłam 5kg. Z przestawieniem się nie mam problemów, bo nie muszę się głodzić, jem prawie to samo, tylko z inną mąką
Ostatnio mój brat robił zwykłe gofry, to zrobiliśmy też wersję dla mnie z mąki pełnoziarnistej orkiszowej, mleka, jajek, oleju i ziaren (siemię lniane, słonecznik, pestki dyni). Wyszły rewelacyjne. Nawet brat stwierdził, że ta wersja była lepsza. Tylko nie wiemy w jakich proporcjach sypaliśmy bo dawaliśmy wszystko "na oko".
Dołączyłam na FB do grupy "Insulinooporność dieta i przepisy" i ślinię się na większość rzeczy, które tam zamieszczają. Absolutnie nie czuję, że muszę się czegoś wyrzec, lecz czuję okazję, by poeksperymentować z jedzeniem. Nawet rodzina ma nadzieję, że na tym skorzysta i zacznie się zdrowiej odżywiać.
U mnie więc wszystko ok, uświń w miarę też. Lucynkowy oczodół super zarósł, ma delikatną grzybicę naokoło ale to leczymy. W sobotę jedzie na pobranie krwi na tarczycę. Uleczka jest na zastrzykach (co 3 dno oxywet) i w końcu widać poprawę. W sobotę jedzie do kontroli, a w poniedziałek na echo. Zaczęło jej się robić podo na jednej łapce
Z Uleczki jest cwaniara - gdy je wołamy na coś dobrego, to cała reszta wybiega z klatki, a ona zostaje w klatce i kwiczy. Zwykle jedna z pozostałych (najczęściej Lucynka) łapie smakołyk i ucieka z nim do klatki, a tam już czeka Uleczka i bezczelnie kradnie żarcie. Biedna ofiara, kwicząc z oburzenia, wychodzi po następną porcje. Tak więc Uleczka ma dostawę do domu
Mysza i maluchy to doborowa trójka. Mysza jest szczęśliwa, że w końcu jest ktoś niżej w hierarchii niż ona i może rozdawać dziaby
i bardzo często spędza czas z maluchami.
PS. Mam nadzieję, że w weekend uda się zrobić świąteczną sesję.