Z rozmowy z dr Olgą Szaluś (szacunek!) wynika, że"
-Tedzik ma wrodzoną wadę serca, z którą można żyć, ale przy infekcji może się pogarszać. Prawdopodobnie będzie do końca życia brał leki nasercowe. Ile i jaki, to jeszcze musi się okazać. Ta wada - zastawka dwudzielna z niedomykalnością mogła nie byc wcześniej wykryta - w końcu to świnka, trudna w diagnozie, a z pewnością nie da się jej wysłuchać. Natomiast powoduje powiększenie lewej komory serca.
- sama wada to jedno, a prawdziwym problemem diagnostycznym są te "konsolidacje" - to wygląda trochę jak smugi wyrastające z takich ziarenek - oczywiście wszystko i na rtg i na usg trochę rozmazane i nie wiadomo, co to. Może być poinfekcyjne, pozapalne - zrosty, może być pogrzybicze? Nowotworowe raczej nie, bo by już było gorzej.
Mam wdrożyć intensywniejsze leczenie kardiologiczne (prilium, vetmedin, upcard), za tydzień opowiedzieć, czy zmniejszyło się "zipanie". Jeżeli się zdecydowanie poprawi, to świetnie, jeśli nie, bo wtedy się okaże, że to "z serca", czyli normalne, regularne leczenie na zawsze, jeśli nie - będziemy dalej szukać przyczyn tego czegoś w opłucnej. Generalnie - u gryzoni lepiej leczyć serce, niż drogi oddechowe, bo diagnostyka łatwiejsza.
Poza tym - świnia w dobrej formie, apetycik jak marzenie, zęby nie wymagają korekty. Obraził się okropnie, ale już mu przeszło.
Ciekawostka - dr Ola mówi, że świnki kardiologiczne często słabo jedzą twarde pokarmy, bo nie mają wystarczającej siły (tak zrozumiałam).