Dzisiaj odszedł Bezyl, biały aniołeczek, nasz wieczny tymczas.
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =11&t=4921
Nieogarnięty, nieodgadniony, niezdiagnozowany...
Potrafił odwinąć się celnym kopem, zabrać znacznie większemu Loczkowi ogórka, chodził za noga i właził pod nogi z radosnym gdakaniem. Jesień mu nie posłużyła, coraz więcej spał, coraz mniej chodził, tydzień temu zachorował, była poprawa, a dzisiaj po powrocie zastałam go umierającego. Dr Judyta pomogła mu odejść.
Daliśmy mu rok niezłego życia, i to jest jaśniejsza strona tego żałosnego wieczoru.
Już nie bolą go uszy, już biega prosto, równo i w ogóle się nie potyka.
Na pewno porównują z Pontusem, który bardziej biały.