przepraszam, że wczoraj nie opisałam ale nie mogłam się napatrzeć na jedzącego malucha, a później stres opadł i nie miałam sił ręką czy nogą ruszać.
Naczekaliśmy się w poczekalni na odbiór Śnieżka półtorej godziny w towarzystwie wielu świnek.
Praktycznie nic się nie dowiedziałam bo pani doktor, która mi wydawała małego w ogóle nie byłą w temacie, miała tylko przekazać
jakie leki itp. Jak się uparłam to sprawdziła w komputerze co miał zrobione i wiedziała tylko, że coś wycinane. A miałam tyle pytań zadać na temat tego brodawczaka itp. Ze wszystkim odsyłała nas do pani doktor, która operowała.
Dowiedzieliśmy się za to, że Śniegi podczas narkozy nie chciał współpracować i musieli go szybko wybudzać bez RTg i innych rzeczy bo miała jakieś problemy z oddychaniem.
Generalnie przez niejedzenie jest w słabej kondycji tak powiedziano nam.
Jestem trochę rozczarowana bo pani doktor nas tak troche zbyła i jak intruzów potraktowała jak o coś pytałam, ale moze to zmęczenie, prosto z sali operacyjnej wyszła a tam cala poczekalnia jeszcze świnek i uszatych a już po 18:30 było ..
Zmizerniał jakoś w tej lecznicy - zawieźliśmy 1,07kg świni a odebraliśmy 1,01 kg.
W drodze powrotnej Śnieżek był ożywiony bardzo, wiercił się łaził po transporterku cały czas. po powrocie zainteresowany był tylko jedzeniem. Zwiedził klatkę i wyglądało jakby się ucieszył że jest u siebie.
Dzisiaj jesteśmy już po antybiotyku i przeciwbólowym leku - reszta leków po południu.
Powiedzcie mi jedno - czyżby dr miała rację i korzenie zębów są ok? Bo chyba jakby był problem z korzeniami to nie zacząłby jeść nagle po usunięciu guzka.... a może z korzeniami są problemy, tylko u niego nałożyły się 2 rzeczy??I korzeń da o sobie znać za kilka dni?
Mamy też wyniki badań krwi - ktoś bardziej doświadczony moze powiedzieć czy mocno źle to wygląda??
to są nasze wskazania:
a tu Śniegi przy kolacji :