Dziękuję Jolu
Na początku chcieli mnie spławić ale się nie dałam. Gadka że mogę dwa dni w dom poczekać. Tak jak dziewczyny pisały, KTG nie pokazywało skurczy. Nie dałam się spławić, nie ze mną te numery. To powiedzieli, że miejsc nie ma a się okazało, że sama byłam.
Trafiłam do Sali Miętowej

Świnki by się cieszyły. Zgrabna czysta porodówka z łazienką. Tylko dla mnie. Jedna miła położna, druga mniej. Lekarka młoda, dziwnie mi się przyglądająca. Wpadła z jakimś sprzętem jak do mierzenia krów hehegeh. Mierzyła mi miednicę. Okazało się, że patrzyła dziwnie bo przychodzi z psem do weta gdzie pracuję. Potem była zmiana położnych i trafiłam chyba na najlepszą położną w Szczecinie. Czytałam o niej sporo przed porodem. Ludzie jej grubą kasę płacą za bycie przy porodzie a mi się na NFZ trafiła.
Już po porodzie pogadanka o zwierzakach z położną i panią dr

Leki znałam chociaż z nazwy bo mamy w pracy podobne. Śmiech był że zalecenia jak po zabiegu wetowym. Wenflon zostaje, nie lizać się po ranie bo jak nie to kołnierz lub ubranko pooperacyjne. Pełen luz i żarty. Potem kolejna zmiana położnej i ta miła nie była. Ta od noworodków też zołza