
Martwią mnie Juniora łapki, bo przez to, że siedzi w jednym miejscu, ma już dość zaawansowane pododermatitis..
Troszkę przybrał na wadze- dziś z rana miał 644g.
Najważniejsza informacja na dziś: Juniorek ma kolegę! Nie wiem, czy na stałe, bo może być tak, że go pogoni, jak tylko odzyska formę (a ja oczywiście ciągle wierzę, że odzyska). Na razie siedzą sobie w zgodzie już trzeci dzień.
Dałam mu najspokojniejszego tymczasa, jakiego miałam (Tamu). Lały go chyba od zawsze wszystkie świnki. Przyszedł do mnie z pseudo z zaawansowaną grzybicą, z poszarpanym uchem ( z którego pozostały mu smętne frędzelki), a już u mnie jeden z kumpli rozwalił mu nos. Siedział sam miesiąc czy dwa (tracę już poczucie czasu przy tych tymczasach), praktycznie nie wychodził z norki. Tylko patrzał oczkami kota ze Shreka, nawet nie uciekał przed ręką. Dziwnie spokojny.
No więc teraz siedzą sobie razem. Juniorowi kolega w klatce nie przeszkadza, tylko pierwszego dnia trochę na siebie cykali. Tamu, kiedy się wystraszy- ucieka pod hamak i chowa się za Juniorem. I tak sobie przytuleni siedzą. Patrzę i oczom nie wierzę. Nawet z jednej miski jedzą.
Zobaczymy, co z tego związku wyniknie. Dla mnie może tak zostać, bo mnie strasznie łapią za serce takie bidy, a ta jest jeszcze z twarzy do mojego pierwszego świnka Fredzia podobna. Może stąd się bierze moja słabość do niego.
Na razie niech sobie po prostu razem siedzą, bo chyba obaj na tym korzystają.
