Strona 136 z 363

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 07 maja 2016, 21:25
autor: joanna ch
No chyba nie, wiadomo że bulwa w stylu potato to idealny świński kształt, szczególnie dla gładkowłosych :102:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 07 maja 2016, 21:38
autor: Assia_B
Rozpłaszczona Tosia jest przesłodka :love:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 08 maja 2016, 18:56
autor: dortezka
no dokładnie.. bulwa = mega kula.. a im kulistość świnki większa tym świnka ładniejsza! i zdrowsza i w ogóle :szczerbaty: :buzki:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 0:22
autor: Carmelisa
Och... 136 stron. Poważne wyzwanie by to wszystko przejrzeć : D
A dziewczyny są śliczne, ale tak podobne do siebie, że chwilę zajęło mi przypasowywanie ich imion do zdjęć :lol:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 8:20
autor: Anula
Nadrobiłam wątek bo ostatnio mam spore zaległości i całe szczęście, że tu zajrzałam bo tu takie piękne foteczki :love: Dziewczyny są takie cudowne, same słodkości :love: Super, że po raz kolejny pisałaś je na zdjęciach ale ja jestem wyjątkowo oporna i nadal nie umiem ich odróżnić :lol: Jak dla mnie to musiałaby mieć małe obróżki w różnych kolorach :D

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 8:23
autor: Siula
Dzięwczęta dziękują za liczne komplementy :buzki:
Moja mama na żywo też ich nie rozróźnia :lol: zawsza pyta "a ta to która to bo nie wiem", a która to ta mała co była?" :lol:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 18:57
autor: Siula
Hmmm no to pisze pod swoim postem, ale muszę poinformować,że Tosia jako pacjentka była bardzo dzielna. Podróż wraz z wizytą u weterynarz zajęła nam 2 godz. Dostała 4 zastrzyki, jelitka trochę zagazowane i strasznie burczące. Jeszcze lekarstwo do domu i w środę do kontroli znów. Na razie nie kłuliśmy. Cysty ,ma maleńkie więc doktor Joanna mówi,że nie ma co się martwić póki co. No i możemy jeść normalnie. Oczywiście jak zjadła to kupy miękkie i śmierdzące :roll: więc na kolacje już suche! A bobki dalej zbieramy bo tamte mi spleśniały :lol: , co wywołało gromki śmiech w gabinecie weterynaryjnym :szczerbaty:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 19:05
autor: cappuccino
No, ale to znaczy, że dobrze je karmisz :lol: Skoro takie świeżutkie, a już pleśnieją :lol:

Mam nadzieję, że mimo podróży, jesteście zadowolone. No i oby Tosieńka zdrowiała szybciutko. :buzki:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 19:07
autor: Lilith88
Ooo.. Ja właśnie czekałam na wieści! Ale co tak długo podróżowaliście? Przecież od Was to blisko już do AKW :shock: :think: W każdym razie dobrze, że jest dobrze :buzki:

Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal

: 09 maja 2016, 19:41
autor: Siula
Lilith bo godzinę czekałyśmy w poczekalni :( , sama droga 20min.
Z pani Joasi jesteśmy zadowolone :D