CAVIARNIA

U mnie przy ilości prosiaków oscylującej koło 15 sztuk ostatecznie wygrały gumoszczoty. w odkurzaczu zbyt szybko zapychał się worek, normalne zmiotki przy czwartej klatce już bardziej brudzą niż czyszczą. Mam dwie szczoty - regularną miotłę na długim kiju i zmiotkę z szufelką. Te gumiane włoski doskonale zbierają wszystkie śmietki i sierść, jak wjadę w kałużę sików też nie problem - wycieram kawałkiem ręcznika papierowego i jadę dalej. Zmiotką kuwety, wybiegi i przetrzepanie koców, miotłą reszta pokoju. Odkurzacz tylko dla ładnego wykończenia
Inna sprawa, że dla własnego zdrowia przedefiniowałam słowo "porządek" - porządek jest wtedy, kiedy posprzątam, nieważne jak wygląda...

Ja mam odkurzacz z Biedronki, taki mały jak akumulatorowy, ale na kablu. Dopóki miałam w klatce maty, w zupełności wystarczał, codzienne sprzątanie klatki trwało chwilkę. Dodatkowo w zestawie miał szczotkę i rączkę więc po sprzątaniu zawsze obskoczę sobie podłogi w całym mieszkaniu. Kosztował chyba 69zł, więc wydaje mi się, że naprawdę warto jeśli ma się maty. Odkurzacz ma moc 600 watt. Po sprzątaniu wystarczy wyrzucić z pojemnika śmieci i go umyć... i po sprawie Problemy się zaczęły, gdy przerzuciłam się na dry bed. Zwykłe bobki wciąga, gorzej jak świnie nakruszą sianem i w dodatku nie posprzątam im od razu tylko zostawię do następnego dnia. Wdeptanych drobinek siana nie wciągnie, jest za słaby. No i z minusów, to jeszcze stopień hałasu Nie ma się co oszukiwać, nie jest to ulubiony dźwięk prosiaków Ale poza tym do klatki z matą polecam jak najbardziej - sprzątanie szybkie, proste i całkiem przyjemne

A ja jestem po pierwszym generalnym sprzątaniu klatki. Poszło dobrze, ale trwało długo. Wyciągałam z klatki wszystkie meble i naczynia świnkowe. Potem czas przyszedł na dry bed i matę łazienkową / 3/4 klatki jest dry bed, a 1/4 mata łazienkowa /. Z dry bedu pozbierałam bobki ręką, a z maty łazienkowej pozamiatałam malutką miotełką. Potem wzięłam dry bed do wanny i tam wybierałam wbite siano. Trwało to dość długo. Z maty łazienkowej poszło szybciej. Następnie wszystko poczyszczone już włożyłam do poszewki, tak jak poczytałam wcześniej w wątku. Włożyłam do pralki. Następnym razem spróbuję resztki siana z dry bedu i maty łazienkowej odkurzaczem zebrać, może będzie szybciej Częściowo wymieniłam żwirek, jakoś nie był specjalnie obsiusiany.

Pomóżcie, bo przestaję sobie dawać radę.
Mam świnie na drybedach, bo bez nich mój świnko-staruszek (7 lat i 2 mies) od razu ma problemy z łapkami.

Przez dłuższy czas miałam żwirek i drybed.
Od miesiąca mam zamiast żwirku, podkłady, bo mieszkamy teraz gościnnie u moich rodziców (remont naszego mieszkania) i tak było łatwiej.
Niestety także to zaczyna mnie przerastać.
Jestem w 7. mies ciąży i nie mam już siły sprzątać klatek, schylać się.. Na jakiś czas było oki, jak zamieniłam żwir na podkłady. Ale dziś ledwie dałam radę wyczyścić drybedy z siana i innych syfów przed włożeniem do pralki.
Nie chcę prosić męża o pomoc, bo odpowiedź jest zwykle ta sama... "Po co ci te świnie. Będzie dziecko, czas oddać prosiaki".
Pomóc, pomoże, ale ile się przy tym nasłucham... z ust rodziców to samo, albo i gorzej (oni uważają, że koty też powinnam oddać. Od bidy psy mogę zostawić).
Czy macie jakiś super pomysł, który sprawi, że dam radę sama dalej sprzątać świniom?
Zastanawiam się, czy w "brudnej części" (jedna z dwóch połączonych klatek) nie dać podkładu seni na drybed, zamiast pod niego.
Ma to sens? Pewnie częściej trzeba będzie zmieniać i drogo wyjdzie, ale nie mam wyjścia.. Oszczędziłoby mi to czyszczenia drybedów w tej części klatki. W drugiej części (większej), w której świnie nie dostają jeść, jest dośc czysto. Wystarczy zmieść kupy i drybed można wrzucać do pralki.

Spróbuj, ale wiesz że będzie coraz gorzej - kręgosłup już masz mocno wygięty i obciążony, mięśnie się coraz bardziej rozciągają a dzieciak coraz bardziej utrudnia oddychanie. Jak się w czasie porodu nic nie popieprzy, to szybko dojdziesz do siebie, szczególnie przy chustowaniu maluszka. Ale do tego czasu potrzebujesz pomocy i już. Facet, któremu za 2 miechy urodzi się dziecko marudzi, że musi świniom posprzątać? Halo! Pobudka! Prawdziwa robota dopiero przed nim! Jeszcze będzie prosił o zamianę - teraz Ty się zajmij dzieckiem, a on świniom posprząta, zobaczysz

To nawet nie o to chodzi, że on bardzo marudzi, bo coś tam burknie i zrobi (jak mu 10 razy przypomnę!).
Na razie to mi samej jest głupio go prosić, bo znam jego zdanie i wiem, że on chętnie by te świnie eksmitował. Nie chce ich mieć, przeszkadzają mu, a toleruje je tylko ze względu na mnie.
Dlatego póki daję radę, to zaciskam zęby i sprzątam.
Ale chyba długo już tak nie pociągnę i chcąc nie chcąc, mąż będzie musiał sprzątać sam.

Muszę go jeszcze nauczyć kąpać i czesać psy!
Bo dziś młodszą sukę wykąpałam, a potem ledwie żyłam (kąpiel spoko, ale suszenie i czesanie mnie dobiło).
Dobrze, że przy kotach mało trzeba robić.
W kuwetach mąż umie sprzątać, karmić koty też umie.

Po czym przyjdzie doktor od maleństwa i powie, że wszystkie zarazy świata zaraz złapie od tych zwierzaków - bo doktory tak mają... a położne!
Mnie się lepiej czyści i sprzata maty, łatwiej schodzi siano. Podkład Myfriend, pelet, mata. Drybed pocięłam na mniejsze i klade tylko w "sypialni".
I to sprzatanie świniom to jakoś mało który facet robi, z tego, co wiem...

Niestety dwa tygodnie na macie i Gurdulu znów ma odciski na łapkach. A leczy się to miesiącami.
Muszą być drybedy.

Póki co lekarz nic nie mówi na moje koty, a nie mam żadnych przeciwciał przeciw toxoplazmozie!

Może dobrze by było położyć na drybed jakiś kocyk. Nie będzie się w niego wczepiać strasznie siano, łatwiej to wytrzepać, a dalej będzie miękko z drybedem pod spodem.

Ale jaki kocyk? A może wsadzić drybed w poszewkę? Właśnie mi to wpadło do głowy!