CAVIARNIA

Ja na początku chciałam być uporządkowana i układałam jedzonko i resztę ładnie. Teraz, jako że kupuje w ilościach hurtowych, to siano podsusza się w wielkim kartonie (przekładanym po trochu potem do małego kartonika, żeby było wygodniej zapodawać), trociny wietrzą się w piwnicy, na żarcie i suszki są kolejne 3 kartony... W lodówce jest 1 półka tylko dla świń. To oczywiście wszystko się dzieje u mojej mamy w domu...

Diego żółwik i sumo Kasia.. co Wy macie za świnki

u mnie takie gibnięcia na plecki swego czasu zaliczała Fretka.. Póki była z Pigi to przyzwyczajona była do 1) jest tylko jedna morda konkurencyjna do jedzenia, 2) po co się wysilać jak wysila się Pigi - i zawsze stała grzecznie i czekała nie piszcząc..

Jak pojawiła się reszta, no to musiała sama zacząć walczyć o pożywienie, bo jak wiadomo ja, zła pańcia daję tyle co kot napłakał, na jedną świnkę nie starczy a że nie będzie piszczeć jak reszta hołoty to zaczęła na dwóch łapkach się wyciągać.. Na początku się strasznie chwiała, co często kończyło się właśnie lądowaniem na pleckach

Asita pisze: W lodówce jest 1 półka tylko dla świń. To oczywiście wszystko się dzieje u mojej mamy w domu..

jedna półka.. u mnie świnie opanowały większą część lodówki.. w sumie, to nasza jest tylko margaryna do smarowania i "coś na jutro do kanapki".. reszta to warzywka, zieleninka..

Ach warzywka...

- Mogę marchewkę?
- NIE! To dla świnek!

- O zostało jabłko...
- Nie ruszaj, to dla świnek na rano.

- Gdzie jest seler i natka do rosołu??
- Świnki zjadły.

Teraz sprawy tym bardziej nabrały tempa bo Pucio sam wciąga więcej jedzenia niż moje 3 żaby

Kaoru22 pisze:Ach warzywka...

- Mogę marchewkę?
- NIE! To dla świnek!

- O zostało jabłko...
- Nie ruszaj, to dla świnek na rano.

- Gdzie jest seler i natka do rosołu??
- Świnki zjadły.

Teraz sprawy tym bardziej nabrały tempa bo Pucio sam wciąga więcej jedzenia niż moje 3 żaby

Mam to samo a jak coś zjem to mam wyrzuty sumienia, że świnie okradam

Karou, dokładnie tak to i u mnie wygląda, podpisuję się dwunastoma łapkami!
Jeszcze ostatnio mamy catering od teściowej z siatką tylko dla świnek

Ja co mam dla świń to nawet Wam nie powiem, dziewczyny... Szafka jedna, druga, szafa, balkon, pod łóżkiem...
Świnięta opanowały nasze domostwa!

My siebie nawzajem doskonale rozumiemy ale moi znajomi np. mają mnie za osobę delikatnie stukniętą W moim mieście świnka morska uchodzi za pod-zwierze, strasznie to smutne ale mentalności tylu ludzi nie da się zmienić od tak. Często słyszę "a bo to tylko świnka/chomik/mysz". No dla mnie nie tylko, dla mnie te stworki to członkowie rodziny

Małżeństwo które ma niedaleko nas warzywniak na początku trochę podśmiewało się z naszej świnkowej pasji ale sami podchwycili temat i zawsze dorzucają mi "coś dla puszystych kawalerów". Cała nasza rodzinka uwielbia warzywa od nich, naturalne, piękne, powyginane, pachnące ziemią - zupełnie inne niż idealnie wykrojone marchewki z supermarketu Zawsze kiedy widzę tą idealnie prostą marchew mam wizję marchewek rosnących w specjalnych foremkach Tak samo te idealne sałaty, równej wielkości buraki...

Tak, też jestem w temacie. Moja szefowa, jak powiedziałam, że mamy świnkę, to pogratulowała mi...smrodu... Moje miśki pachną!! Dziś wąchałam i to jest jeden z najcudowniejszych zapachów, jakie znam Lubię też zapach serniczka, szarlotki z kremówką, ciasta z kremem orzechowym, biszkoptu z truskawkami i kremówką........ale o czym to ja...aha. Kiedyś pani na warzywniaku, jak się dowiedziała, że dla zwierzów kupuję warzywka, chyba myśląc że koperek i pietruszkę kupowałam dla siebie (a kupowałam dla miśków oczywiście! ) powiedziała, że dla świnek może mi dać gratis takie odpadki...i pokazała mi nadgniły seler naciowy.... I jak tu tłumaczyć ludziom, że to nie trzoda chlewna....tylko delikatne futerka

Może ludzie myślą, że hodujesz trzodę chlewną
Jak byłam mała i miałam świnkę morską, moja mama pochwaliła się sąsiadce : "A wie pani, mamy świnkę na balkonie!" Na to uczynna pani zaproponowała, że może przynosić resztki jedzenia - jak świnia, to świnia, je pomyje .

Ręce opadają czasami.. Ja byłam w szoku, że moi żyjący na wsi i hodujący kurki i świnki teściowie nie patrzą na mnie jak na wariatkę jak jeszcze mieszkając z mężem u nich przytargaliśmy świniaki i wielką klatkę i chodziłam do kuchni i im marcheweczki obierałam i inne warzywka kroiłam. Teście się tylko przyglądali ale sami podsuwali coś z warzywek dla prosiaczków, tylko babcia męża się zapytała czy to się da później zjeść jak już się utuczy.. a ja nieopatrznie odpowiedziałam, że tam skąd pochodzą są jak królik u nas na mięso hodowane, więc teoretycznie tak (bo oni hodowali króliki i tak mi się skojarzyło, ja bym w życiu królika nie zjadła przecież), po czym się bałam, że mi je porwie i na grilla wrzuci

A co do ludzi jeszcze.. załamałam się dziś.. Znajoma na fb wrzuciła zdjęcie swojego królika, z komentarzy wyszło, że chce świnkę kupić królikowi do towarzystwa.. To jej napisałam, że tak się nie robi i dlaczego a ona, że z tym królikiem już świnki mieszkały w jednej klatce i miały się dobrze.. hymm.. królik miał 7 lat a świnek już kilka zdążyło z nim mieszkać? To faktycznie miały się dobrze.. W tle za królikiem było widać klatkę, nie wiem czy to chociaż 80cm było.. Generalnie napisała, że miała dużo świnek i nie będzie się doszkalać, bo wszystko o nich wie.. yhmm.. napisałam, że człowiek uczy się całe życie i że też mi się 10 lat temu wydawało przy pierwszej śwince w moim życiu, że wiem o nich wszystko.. Ale sądzę, że nic nie dotarło i strasznie mi przykro..

Nie wiem czemu, ale ludzie "niewtajemniczeni" kojarzą świnki przede wszystkim ze smrodem Być może to skutek dawnych sposobów trzymania świnek w naprawdę dziwnych aranżacjach ( Np. akwarium wyłożone gazetami... )A jak takim pokazuję moją czwórkę i klatkę z drybedami i mebelkami to nie mogą uwierzyć w to co widzą