U nas rewolucja pałacowa - początek dyktatury Murgatroidy. Awantury jak w maglu, wrzaski, obelgi, podsiadanie się, wyżeranie grawitacyjnych tajnych zapasów na półeczce (nie wszystkie teddiki są parterowe, zwłaszcza takie nie całkiem rasowe

). Ale ja tam wierzę, że Grawiśka nie da sobie w kaszę dmuchać.
Z Grawiśką jest tak, że to niby straszna cholera jest, długo na rękach nie posiedzi, do gryzienia skora. A ma coś takiego w sobie, że człowiek się rozpływa jak zaśpiewa po swojemu słodko, i kocha jak wariat i napawa się cudowną wonią (ja nie wiem jak to jest, że ona zawsze pachnie tak przepięknie, nawet jak jest obsikana. Inne świnki to niekoniecznie, no chyba, że się lubi ze względów sentymentalnych). Ja się zaciągam po prostu wtulając twarz w jej futro. I odczuwam wówczas coś nie do opisania, taki komfort, a zarazem uniesienie, no nie wiem jak to opisać. Wszak nie narkotyk to.
I ona jest niezbędna. To jest tak, że od czterech miesięcy jakby mi ktos kawał mięsa wyrwał, albo obciął kończynę, żyję jednak, choć co to za życie poniekąd. A nawet nie potrafię ani pomyśleć, ani wyobrazic sobie, ani napisać czy powiedzieć pewnej rzeczy, bo to po prostu nie jest możliwe, jakby powietrza miało nie być. Tak samo z chorobami, może dlatego, że Turbula ciągle coś miała ze zdrowiem, a poza tym znosiła wyjazdy do MV, zastrzyki, leki itd ze stoickim spokojem. W pewnym sensie człoweik zaczął uważać, że to tak ma być. W przypadku tej puchatej świrki kłopoty zdrowotne są nie do pomyślenia. Nie akceptuję tego, że ona ma cukrzycę. Jej operacja nie mieści się w głowie (na szczęście nie jest potrzebna). Każdy jej wyjazd gdziekolwiek i każda wizyta w MV zawiera taki element, że ona jest jakby wiotka,czy pusta w środku i biorę ją na ręce jak ptaka i ona odżywa jak ją tulę, w pewnym momenice zaczyna cichutko do mnie mówić.
To jest zupełnie inna miłość, ale równie wielka.
Co się będę roztkiliwiać. Krótko- świnie są niezastąpione, jak ludzie.
Edit:
Byłam z Zebciem w vetcardii na echu u dr Kraszewskiej. Jest wszystko ok
on po prostu tak ma, że w jednym miejscu tchawica lekko uniesiona

.
pierwsze, co mi powiedziała dr w czasie echa, to "nie stwierdzam nowotworu". Czyli to było pierwsze, co się nasuwa.
Zebciunio jest kochany.
Murga też, okropnie, mimo, że się ostatnio rozbija i spać nie daje.