Ich naturalną przystojność uwieczniam systematycznie.

Przedwczoraj "gotowali" ze mną obiad (baraszkowali w kuchni). Bardzo ciekawskie stworzonka i łażące po wszelkich rodzajach nawierzchni. Wczoraj oglądali ze mną tv (oni oczywiście przykryci poszewką od kołdry, gdzie grzali swe gnaty). Prostując sprawę z jedzeniem - żrą (jeść to trzeba umieć). Trochę wybrzydzają przy pełnym półmisku, ale w miarę zbliżania się do jego dna znika zeń praktycznie wszystko. Ta ich początkowa wstrzemięźliwość była chyba spowodowana lekkim stresem związanym z przeprowadzką. W sumie się chłopakom nie dziwię, słota i 2-gie nowe miejsce jednego dnia.
Na dzień dzisiejszy jest tak, że próbują się nie dać złapać w klatce, ale na rękach są grzeczni. Morfeusz popcorni na wybiegu, Feniks jest bardziej stateczny. W klatce podchodzą już do nas, do jedzenia podbiegają. Morfeuszek nawet czasami da się pomiziać po ryjku. Pracuję na Feniksem.
PS
Malina, już wiem, co miałaś na myśli pisząc, że Feniks ma specyficzny głos. On brzmi, jak jakiś jastrząb! Ponad to potrafi zapomnieć, że 2x już jadł zielone i drze ryjka o 3 danie 2-go śniadania. Nadto często chrumczy sobie w klatce.
PS 2
Czy chłopaki gruchali na siebie od zawsze? Ilekroć się mijaj albo wchodzą do domku, to ciągle mają coś sobie do "wygruchania".