Dałyście mi dziewczyny mocno do myślenia.
Turbulencja przez ostatni rok życia jadła bardzo dużo siana i ziół, momentami tylko to. Siano było róznorodne, na ogół kupne w sklepie internetowym, ale nie tylko. Karm długo nie trzymam

, ale mimo wszystko zacznę kupowac w mniejszych opakowaniach.
Ona miała nerki całkowicie w porządku, ale wątrobę tragiczną, diagnoza- ciężkie, śmiertelne zatrucie. To mi wygląda na rozwiązanie.
Byłyśmy z Euzebiuszem na echu. Jestem zła. Miła młoda lekarka robiła mu to echo z pół godziny, sama stwierdziła, że zuzyła żelu jak dla konia. Pod koniec powiedziała, że doktor (?) wyjechał na tydzień zabierając ze sobą końcówkę świnkową, a przy użyciu tej, którą zostawił ona na 100% nie może stwierdzić, że jest wszystko ok Nic niepokojącego nie widzi, ale może być, że z powodu wadliwej końcówki. W związku z tym nic mi nie policzy

i mam wrócic za tydzień, jak juz będzie końcówka.

Wracałam z mokrym Euzebiuszem. to nie mogła od razu powiedzieć, że przeprasza i mam wrócić za tydzień? Choc trochę mnie jednak uspokoiła, bo powiedziała, że gdyby była jakaś duża zmiana, to by zobaczyła jednak.