Dwa tygodnie z trzech próbnych minęły niewiadomo kiedy. Dwaj panowie N. N. - Nienajedzony Naleśnik i Niegrzeczny Nicek dalej się lubią i czubią. Ech, no i mamy mały kryzys.
Po intensywnym łączeniu w klatce w czwartek wieczorem mieliśmy względny spokój aż do wtorku rano. Wtedy pojawiły się pierwsze płaczliwe piski Naleśnika - kilka, przeczekałam to i było dalej dobrze. Wieczorem wstawiłam półkę, schodki i hamak do klatki. Liczyłam na to, że mój stary "Drzemiący Byk" będzie sobie leżakował godzinami na hamaczku (wchodzenie na półkę tylko za usilnym przekupstwem), a młodszy "Tchórzliwy Mruczek" nie lubiący bujawek, ale za to kochający półeczki, badzie mógł po niej skakać i podsypiać sobie na materacyku. Ale nie, obaj się uparli, że będą mieszkać na półce. Na zasadzie: ty tu chcesz? O, więc mój jest ten kawałek podłogi. Widzę, że żaden nie ustąpi.
Ot, nocowali sobie na niej razem i tyle. A jak fajnie pozowali do zdjęć.
Niestety, po powrocie do domu zastałam ich rozdzielonych, bo Naleśnik zbyt płakał. Hm, to plus info, że w takim hałasie nie da się spać wiec pewnie nocują osobno.
Puściłam ich razem i rzeczywiście to już chwilami nie gderanie "co ta młodzież dzisiaj wyprawia", a piski w stylu "mamo, ratuj". Nicek dołożył do repertuaru szarpanie ząbkami naleśnikowego futerka.
Za takie zachowanie to pożegnaliśmy się z dwoma labikami wcześniej, bo to zła wróżba... Jednak krew się nie lała więc zmusiłam się do braku interwencji, tylko dla rozproszenia uwagi podrzuciłam jakieś żarcie. Przeczekałam złą godzinę, a już minęły prawie dwie następne - spokój i przyjazna koegzystencja, nawet turkotu żadnego nie słychać. Moje małe łobuzy takie grzeczne? No to chyba jednak nadal nocują razem, a ja będę zachęcać Naleśnika do polubienia bardziej hamaka od półki, żeby mieli dwie różne ulubione miejscówki, tak jak na wybiegu.