Strona 110 z 255

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 15 cze 2015, 19:29
autor: katiusha
Slije, jak mam aloes w doniczce. Mogę CI go wysłać, tylko adres podaj. On jest taki czteroletni, czyli dobry, bo młodsze ponoć słabiej działają :buzki:
Bierzesz "liścia", obierasz, galaretowaty miąższ rozgniatasz i w tym maczasz i jazda. Resztę mozesz w lodówce schować. Trzy dni ogarnie.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 15 cze 2015, 20:37
autor: porcella
Dokładnie jak pisze katiusha. Ale popytaj naokoło, sąsiadek, w pracy rzuć hasło - na pewno ktoś ma na oknie i oberwie, bo toto się rozrasta bez opamiętania.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 15 cze 2015, 21:43
autor: silje
Katiusha- już mam, tak, że dziękuję. Udało mi się kupić niedużego aloeska (teraz mi szkoda go pokroić w plasterki :roll: , no ale przecież Leszka dziąsła są zdecydowanie ważniejsze). Na razie posmarowałam mu pyszczek samym sokiem z liścia, ale jutro zrobię wg w/w przepisu. W międzyczasie postaram się zdobyć więcej.
Lesio dziś siedział nad trawą. Chyba nawet udało mu się troszkę zjeść :) . Coś drgnęło do przodu- ale tak właśnie miało być, bo trzonowce, które raniły mu policzek zostały przycięte, a rana pewnie się wygaja. Żeby tylko te dziąsła przestały przerastać, bo to jest problem podstawowy.
Skończyłam już podawanie Tolfiny (5 dzień), został jeszcze tylko antybiotyk.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 15 cze 2015, 21:51
autor: koni
Lesiu :fingerscrossed: tak dalej...małymi kroczkami dojdziesz do pełnej michy.
Takie małe...a cieszy...

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 16 cze 2015, 5:13
autor: katiusha
Spoczko, jakby co, to mogę dosłać towaru :lol: Kciukasy Lesiu! :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 16 cze 2015, 10:21
autor: sosnowa
Trzymamy, jedz Lesiu i walcz, Lwie!
Gdyby nie kontekst, to zdjęcie na pleckach by było moim ulubionym, szkoda, że to nie do pieszczot się tak ułożył. On jest po prostu cudny z każdej strony.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 19 cze 2015, 20:48
autor: silje
Mieliśmy jechać na kontrolę do Gdańska... i lipa. Nasza Dr jest na urlopie. No to czekamy.. Albo za jakiś czas znowu pojedziemy do MV.
Gorzej nie jest, ale lepiej też nie. No.. może ciut. Ale lepsze ciut, niż nic.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 20 cze 2015, 14:30
autor: Asita
Oj tak, my pojechaliśmy w środę, żeby zdążyć na kontrol. A teraz dopiero w środę za 2 tyg, bo wetka na 2 tyg się urlopuje. Silje, a próbowałaś póść kiedyś do dr. Debisa? On w Gdyni na Stryjskiej przyjmuje. Oprócz Strzygi to jeszcze jedna moja znajoma do niego chodzi (ma 2 świnie w tym jedną z niedowładem tylnych łapek) i jest bardzo zadowolona. Ja w razie "W" będę jechać do niego, gdyby coś się działo do powrotu dr.Marceli.

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 20 cze 2015, 16:12
autor: silje
A ja właśnie jakoś nie wiedziałam, że dr Marcela na urlopie będzie. Miałam jechać z Leszkiem do kontroli po tygodniu, czyli w czwartek (myślałam że to ugadane między dr Kasią a dr Marcelą), ale byłam w pracy. Dlatego padło na piątek. No trudno.. dobrze, że nie pojechałam w ciemno, bo chyba bym się w zadek ugryzła.
U dr Debisa w Gdyni byłam kiedyś (właśnie awaryjnie)- i było całkiem ok. Potem pojechałam na korektę z Guciem i Juniorem- przyjmował wtedy aż na Cechowej (bo przyjmuje na przemian- tydzień na Cechowej, a tydzień na Stryjskiej). Przebiłam się przez całą Gdynię, aby do niego dotrzeć- po to tylko, aby usłyszeć... że w tym gabinecie nie ma narzędzi ( :shock: ). Odesłał mnie z powrotem na Stryjską, do pewnej młodej p.dr. Wzięli mi tam świnki do gabinetu i bez mojej zgody i wiedzy przycięli min siekacze tak krótko, że świnki przez ponad 2 tyg nie były w stanie same chwytać pokarmu i w ogóle jeść. Powiedziałam sobie wtedy, że koniec eksperymentów.
No ale COŚ trzeba z Leszkiem zrobić. Nie wiem, czy jest sens wieźć go do kolejnego weterynarza, który widząc go po raz pierwszy nie będzie przecież w stanie ocenić, czy jest lepiej, czy gorzej, czy b/z. Nie wiem też, czy ja jestem w stanie to ocenić (oglądałam co prawda paszczę w Medicavecie, ale czy coś zapamiętałam?). Korci mnie, aby pojechać do dr Patoki, może jak by spojrzała świeżym okiem, to by coś wymyśliła? Jest podobno bardzo dociekliwa.
W ostateczności pojadę znowu do Medicavetu..

Re: Moje kochane świnki (po)morskie- chorowania ciąg dalszy.

: 20 cze 2015, 16:21
autor: sosnowa
Oj masz ty się z nimi. Biedny Lesiu.