Re: Tościk 1.08.17 [*], Nachos i Czesio. Chorujemy ZDJ. 105!
: 07 mar 2018, 0:30
Są cudowni razem. Czasem jeden drugiego pogoni, ale ostatecznie panuje miłość. Czesio przechodzi teraz burzliwy okres nastolatka, ale nie widzę większych zgrzytów między nimi, także chyba są dobrani. Nachos się zrobił bardo miziasty przez tą chorobę, w sumie to zrobił się taki odkąd Tościk odszedł - swoją drogą to już właśnie 7 miesięcy... Czasem bardzo mi go brakuje.
Czesio z kolei jest bardzo ciekawą świnką. W klatce daję się miziać, rozkłada się, nie ucieka od ręki. Bez problemu się go wyjmuje. A na kolankach za długo nie usiedzi. No i wiecie, że on nadal nie wie jak się wychodzi z klatki? Za każdym razem muszę go wyciągać na wybieg. Dostaje furii patrząc na biegającego w koło klatki Nachosa, tak samo jak Nachos wejdzie do klatki a on... nie umie. Pary razy próbował, ale się zachwiał i wydaje mi się że się po prostu boi wyskoczyć! Ostatnio ograniczamy wybiegi, bo Nachos właśnie najbardziej burczy jak biega. Wiadomo, płucka chore to się źle mu oddycha. Biedni są teraz bo im wszystko powyciągałam z klatki, hamak, kapciochy. Ale kurcze, wkurzało mnie to że nie widzę Nachosa, a leżąc na łóżku, często muszę sprawdzać czy oddycha No jest z Czesia taki mop do podłogi trochę Swoją drogą, znowu mu się robi kołtun na zadzie, muszę go obciąć. Przez grzywę ledwo, co widzi, ale tej M. nie pozwala mu obcinać Cieszę się, że Nachosowi trafił się właśnie Czesio. Są razem fantastyczni, bardzo zgrani. Jak się jednego zabierze, to drugi od razu kwiczy.
Oni oby dwoje będą wagą ciężką. Chociaż wydaje mi się, że Czesio będzie większy. No bo kurcze... prawie 1100g a dopiero 7 miesięcy! Nachos ładnie trzyma wagę, mimo leków.
W tym roku już wracamy do Łodzi, strasznie się cieszę. Wiadomo, trochę się boję jak to będzie, ale raczej jestem podekscytowana. W przyszłym roku bierzemy z M. ślub, także już nie chcemy być daleko od najbliższych przyjaciół i rodziny.
Oby tylko Nachosek szybko wyzdrowiał, bo już i mnie i jego męczy to podawanie leków. Co do wetki w Poznaniu, szkoda gadać. Już brak mi słów i wcale nie chce mi się z nią rozmawiać Nie wiem gdzie pojadę teraz na cito jak się coś będzie działo.
No, musiałam pogadać trochę!
Czesio z kolei jest bardzo ciekawą świnką. W klatce daję się miziać, rozkłada się, nie ucieka od ręki. Bez problemu się go wyjmuje. A na kolankach za długo nie usiedzi. No i wiecie, że on nadal nie wie jak się wychodzi z klatki? Za każdym razem muszę go wyciągać na wybieg. Dostaje furii patrząc na biegającego w koło klatki Nachosa, tak samo jak Nachos wejdzie do klatki a on... nie umie. Pary razy próbował, ale się zachwiał i wydaje mi się że się po prostu boi wyskoczyć! Ostatnio ograniczamy wybiegi, bo Nachos właśnie najbardziej burczy jak biega. Wiadomo, płucka chore to się źle mu oddycha. Biedni są teraz bo im wszystko powyciągałam z klatki, hamak, kapciochy. Ale kurcze, wkurzało mnie to że nie widzę Nachosa, a leżąc na łóżku, często muszę sprawdzać czy oddycha No jest z Czesia taki mop do podłogi trochę Swoją drogą, znowu mu się robi kołtun na zadzie, muszę go obciąć. Przez grzywę ledwo, co widzi, ale tej M. nie pozwala mu obcinać Cieszę się, że Nachosowi trafił się właśnie Czesio. Są razem fantastyczni, bardzo zgrani. Jak się jednego zabierze, to drugi od razu kwiczy.
Oni oby dwoje będą wagą ciężką. Chociaż wydaje mi się, że Czesio będzie większy. No bo kurcze... prawie 1100g a dopiero 7 miesięcy! Nachos ładnie trzyma wagę, mimo leków.
W tym roku już wracamy do Łodzi, strasznie się cieszę. Wiadomo, trochę się boję jak to będzie, ale raczej jestem podekscytowana. W przyszłym roku bierzemy z M. ślub, także już nie chcemy być daleko od najbliższych przyjaciół i rodziny.
Oby tylko Nachosek szybko wyzdrowiał, bo już i mnie i jego męczy to podawanie leków. Co do wetki w Poznaniu, szkoda gadać. Już brak mi słów i wcale nie chce mi się z nią rozmawiać Nie wiem gdzie pojadę teraz na cito jak się coś będzie działo.
No, musiałam pogadać trochę!