CAVIARNIA

Bazarek dobiegł końca, zebraliśmy zawrotną kwotę 1891zł. dla naszych tymczasów

Chcieliśmy z całego serca podziękować wszystkim Darczyńcom i Licytującym! Także za pomoc "na zapleczu" bazarku

.

Wielkie podziękowania też dziewczynki kierują do Gunii, od której przyszła paczka z trzema wielkimi opakowaniami sianka z super-świstaka, takiego, jakie dziewczynki lubią najbardziej

. Na zdjęciu Papajka i Roszponka z prezentem - udało się uchwycić ten moment, zanim wyruszyły w podróż po pokoju, każda w swoim kierunku

Papajka śle pełne wdzięczności (i uroku!) spojrzenie wszystkim zaangażowanym w bazarek. Łezka się w oku kręci, że jest tak wiele dobrych serc

Nie można nie być dobrym dla tak kochanych Istotek!

Mamy mały zakręt na naszej drodze do lepszego życia. Papaja tak usilnie się wydzierała w każdej chwili, w której nie jadła i była w stanie zaczerpnąć głęboki wdech, że zaczęła nam "tracić głos"

. Po łączeniu miała często epizody wrzasku kiedy Mirabelka koło niej stała/leżała/siedziała/myła się/ piła wodę/jadła/oddychała

. Mirabela nie była bez winy - w ruję dała popalić nowemu stadu. Krzyki Papai skończyły się według dzisiejszej diagnozy zapaleniem gardła. Tak więc Papaja dostała w nagrodę za kilkudniowy krzyk bez powodu leki przeciwzapalne. Całe szczęście zaczyna się uspokajać i nie reaguje już tak panicznie na każde zbliżenie się Mirabeli

.

Ojejku! A jak gardziolko?

Papajka potrafi już osiągać wysokie rejestry, więc zdecydowanie lepiej

trochę mniej krzyczy bez powodu, więc gardło powinno się goić. Całe szczęście, że to "tylko" gardło, bo baliśmy się problemów ze strony płuc. Tak to już jest z tymi świnkami z EC, że nigdy nie wiadomo co się przyplącze za choroba

.

Jeszcze kilka dni temu sytuacja wyglądała tak (koniecznie oglądajcie z głosem):

https://www.youtube.com/watch?v=a6Bm1dI ... e=youtu.be

No i klops. Papaja po odstawieniu leków przeciwzapalnych dała popis i w pełnej okazałości pokazała, że udaje jej się co drugi kwik

. Wszedł antybiotyk i zobaczymy co dalej. Papaja jest szybka a podawanie leków wcale jej się nie podoba. Trzeba wchodzić do zagrody na kolanach i za nią ganiać. Takie bezceremonialne wtargnięcie je na chwilę dezorientuje i widać w oczach myśli - co to za czwarty prosiak w zagrodzie tak zniknąd