Łączenie przebiegło dobrze, po prostu. Zwyczajne, całkiem spokojne ustalanie hierarchii. Oczywiście nie zdziwił mnie fakt, że Shaggy jest królem tego stadka.
Cała trójka (też jestem częścią stada przecież) jest chyba szczęśliwa. Miałam nawet zaszczyt zobaczyć popcorning Lucky'ego (znanego jako Vesuvio)
Jest bardzo grzeczną świneczką, jeszcze zestresowany troszkę, ale odważył się dziabnąć Shaggyego w tyłek... Jest dobrze, co tu więcej opowiadać? Po kilku godzinach (chyba wyszło z 4?) przeszli do klatki i od razu polecieli do misek, mimo, że jedzonko ciągle mieli pod dostatkiem w czasie łączenia, dwa głodomory. Spali koło siebie w klatce, razem byli na kolankowaniu i nawet pojawiło się obwąchiwanie bez ataków. Czy ja muszę coś więcej mówić, chyba sprawa jest jasna

Teraz spokojnie... jedzą. Co oni innego mogą robić?
Jutro prześlę zdjęcia, mnóstwo zdjęć
