Strona 2 z 3

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 21 sie 2018, 12:42
autor: Gosienia
Ja zdaję sobie sprawę, że chcesz pomóc, tylko nie rozumiem skąd pewność, że to co ja mam jest złe? Nie pamiętam nazwy, ale oczywiście napiszę Ci jak tylko dotrę z pracy.
No i najważniejsze, nie zakładam z góry, że jeśli wet nie ma specjalizacji ze zwierząt egzotycznych to od razu jest do bani i da mi leki, które zaszkodzą moim prosiakom. Póki co, moje świnki są zdrowe i szczęśliwe, mimo, że są pod opieką lekarza psio-kociego ;) Ponadto, w razie większych problemów, z którymi mój wet poradzić sobie nie może, korzystamy z usług innego lekarza, typowo gryzoniowego. Wszystko z głową i zdrowym rozsądkiem :)

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 21 sie 2018, 13:06
autor: dortezka
nie pewność żadna, tylko wiesz, trafia tu masa ludzi którzy leczą swoje świnki czytając tylko forum, czy właśnie u niewłaściwych weterynarzy.. a świnka na tym tylko cierpi.
oczywiście ja nie mówię, że sama nie bywam u psio-kociego którego znam od 20 lat już, tylko widzisz.. on ot tak sobie nic nie poda.. on robi ogólny przegląd macaniowo-osłuchowy. Z każdą inną rzeczą nie zastanawiam się, nie czytam forum tylko uderzam do weta typowo świnkowego. U takich małych zwierzątek liczy się niestety bardzo czas reakcji. Jak się coś dzieje, to potrafię być u weta codziennie, aż Pani na recepcji nawet nie pyta mnie o nazwisko ;)

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 21 sie 2018, 21:02
autor: porcella
Tak serio, to bym zaczęła od usg, żeby się przekonać, czy nie ma w brzuchu czegoś, co uciska. Kurczę, slabo z tym niejedzeniem siana. Miałam babcię Dorcię na DT, bardzo stara była, ale jadła, miałam też zimą babcię Lusię - wlasnie taką zachudzoną, ważyła poniżej 400g, ale miala zeby w takim stanie, że o sianie mozna było tylko pomarzyć..
To ich wątki, może Ci się coś przyda? viewtopic.php?f=71&t=4207&hilit=Dorcia viewtopic.php?f=71&t=8368&hilit=Lusia
No i wątek świnek martuś - bieżący. viewtopic.php?f=55&t=369&p=491446&hilit=nala#p491446

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 7:09
autor: Gosienia
Wczoraj miałyśmy robione USG. Narządy wewnętrzne idealne jak na 6 lat :) Nerki w porządku, jedna malutka (5mm) cysta na jajniku. Cech zapalenia w jelitach nie ma. Także wszystko ok. Jesteśmy już w pracy, na 9 lecimy do dr Ziętka :) Boję się tych zębów jak ognia. Ona nie przeżyje korekty na wziewce :( Mam jeszcze nadzieję, że to nie to...
Czytałam wątek Lusi, sytuacja chyba podobna. Chociaż ja nie wiem jaką ona ma przeszłość. Poprzednie właścicielki niewiele mi powiedziały, bo nie zwracały na nią uwagi. Nie dziwi mnie to wcale, bo przecież biegunki też nie zauważyły :x Zbieram też kał do badania na pasożyty.
Probiotyk, który podaję to Bioprotect. Podobno dobry. Przynajmniej mam taką nadzieję...

Zauważyłam z rana, że jednak siana trochę ubyło przez noc :) Może w takim razie nie jest tak źle jak mi się wydawało...

Martwię się o nią bardzo...

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 10:17
autor: joanna ch
Bioprotect to dobry probiotyk, dawałam moim :)
Powodzenia z leczeniem małej, dobrze że ją uratowałaś bo pewnie długo by już nie pożyła bez pomocy. :buzki:

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 10:51
autor: Gosienia
To jednak zęby :( Przerośnięte trzonowce, przerośnięte korzenie. Podejrzenie ropnia na podniebieniu :( Jestem umówiona na korektę na 14 dzisiaj u dr Różańskiej. Badania ma super. Morfologia i biochemia jak młoda świneczka, tylko te zęby... I pewnie stąd biegunka...

Boję się o nią... Boję się, że nie przeżyje narkozy albo, że nie zaskoczy z jedzeniem po korekcie :(

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 11:07
autor: dortezka
bądź dobrej myśli. Swego czasu miałam świnkę, 5 latek, po poważnej operacji i usunięciu śledziony i też miała raz na jakiś czas korygowane. Fakt, że potrzebowała dokarmiania ale jeszcze ze mną trochę pobyła.

Dowiedz się tylko, czy korekta będzie na wziewce, to chyba najbezpieczniejsza narkoza bo najmniej obciążająca.. gorzej, że korzenie są też przerośnięte :?

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 12:17
autor: porcella
Wszystko robisz jak należy - reszta, to sprawa świnki i jej przeznaczenia. Jeśli jest w dobrej formie - przezyje korektę, jeśli nie - nie powinna cierpieć.
Trzymam kciuki. Lusia potuptała u mnie jeszcze kilka miesięcy i na pewno nie umarła z głodu. Twoja może nie chcieć dokarmiania, jeśli ma jakiś ropień w pyszczku. :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 22 sie 2018, 12:51
autor: martuś
Dokładnie tak jak porcella napisała.
Moja Tola ma przerośnięte wszystkie korzenie zębowe. Żyje z tym już prawie 2 lata. Z zębowymi problemami da się żyć więc tym na razie się nie przejmuj. Ropień podczas zabiegu też powinni oczyścić więc świnka na pewno poczuje się lepiej. Po zabiegu nie będzie w stanie jeść bo będą przycięte zęby ale jak samopoczucie będzie dobre to za 2-3 dni powinna sama zacząć podjadać.

Re: przewlekła biegunka u "babci" świnki

: 23 sie 2018, 7:47
autor: Gosienia
Jesteśmy i żyjemy :) Mała Świnka przeżyła korektę. Zostaje w szpitaliku do soboty. Pani doktor twierdzi, że nie było dużo do korygowania, ale Mała ma armagedon w pyszczku. Okazało się, że ma parodontozę :shock: Ząbki jej się chwieją, dziąsła odstały od ząbków i napchało się tam mnóstwo sierści i jedzenia. Korzeni na razie nie ruszała, bo oczyszczanie tego co miała w pyszczku zajęło bardzo dużo czasu i dr nie chciała przedłużać narkozy. Robione było oczywiście na wziewce :) Lekarze mówią, że taki stan to skutek wieloletniego dramatycznego zaniedbania świneczki. Strasznie mi jej szkoda... Ile to biedne małe stworzenie musiało wycierpieć... Na razie trwa oczyszczanie pyszczka, smarowanie, pędzlowanie podawanie leków i witamin. Zobaczymy jak będzie do soboty. Na szczęście karmę ratunkową z miseczki zaczęła podjadać w zasadzie zaraz po wybudzeniu. A jak byłam u niej wieczorem w odwiedzinach to była już bardzo żwawa i szukała jedzenia :) Ależ to radocha, że zwierzątko chce jeść :) Mam nadzieję, że zacznie skubać siano. Byłoby to dla niej najlepsze. Co do przerośniętych korzeni, to na pewno dr jej to będzie chciała zrobić (nie wiem dokładnie co, ale coś o jakiś zamykaniu mówiła), ale teraz Mała musi dojść do siebie po poprzednim zabiegu i nabrać sił. Czy wiecie może o co chodzi z tym zamykaniem? W stresie byłam takim, że nie dopytałam pani dr.