Re: Nadim- biały misiek [Sztum]- rezerwacja
: 02 sie 2016, 12:47
Dzień dobry. Wczoraj odszedł nasz Eryś - świnka adoptowana, podobnie jak pozostałe moje świnki, na tym Forum. Eryś trafił do nas pod imieniem Kajtek, ale czym prędzej przemianowaliśmy go na Erysia, żeby dobrze się czuł w naszym germańskim stadku. Od kwietnia leczony był w związku z wadą zgryzu i problemami, które z tej wady wynikły. Niestety, w kilku trójmiejskich klinikach - mimo dobrych opinii wetów tam przyjmujących - nie potrafiono mu pomóc. Przeszliśmy długą, mozolną i kosztowną drogę, karmienie wyłącznie strzykawką lub łyżeczką przez ponad 4 miesiące, na koniec dopiero trafił pod opiekę dr Marceli Gursztyn i gdybyśmy od niej zaczęli leczenie, Eryś miałby szansę jeszcze pożyć. Na pewno to u niej i dr Anny Bielskiej będę w przyszłości szukać dla prośków pomocy. Nie chcę jednak opisywać szczegółowo naszych doświadczeń z tego leczenia w wątku adopcyjnym Nadima, zrobię to w innym wątku.
Pozostał w naszej wielkiej klatce osamotniony Wili - prosiaczek 4,5 letni (rówieśnik Erysia), spokojny, opanowany, raczej skryty, ale bywa bardzo wyluzowany (podeszwy pokazuje bez problemu, gdy przełknie wreszcie wkurzenie wynikłe z wzięcia go na na mizianie). Prześlę zdjęcia. Mąż przekonuje (cudowny to mąż!), żeby ze względu na jego dobro przygarnąć kolejnego samczyka (to byłaby nasz 7. świnka, zawsze mamy je parami) . Wili już przez ostatnie tygodnie, gdy Eryś był bardzo słabiutki i głównie siedział w śpiworku, był markotny, nie odstępował chorego towarzysza i spał z noskiem przy jego nosku, a teraz gdy klatka opustoszała, po prostu widać, jak mu smutno i samotnie, sierotce. Mam doświadczenie w łączeniu samczyków - ostatnia para, Wiluś i Eryś, boczyła się na siebie ponad rok, mieszkali osobno, przy próbach zbliżenia naskakiwali na siebie, było gryzienie, jedna interwencja lekarska, ale w końcu udało się doprowadzić do porozumienia. Mieszkam w Sopocie i mogłabym odebrać świnka bez problemu, po uzgodnieniu terminu. O ile uznasz, Silije, że jestem godna dostąpić zaszczytu opiekowania się Nadimem.
Gdy będę miała nieco czasu, przypomnę sobie jak się zdjęcia ładuje na to Forum i pokażę świniaki i ich domek.
Pozostał w naszej wielkiej klatce osamotniony Wili - prosiaczek 4,5 letni (rówieśnik Erysia), spokojny, opanowany, raczej skryty, ale bywa bardzo wyluzowany (podeszwy pokazuje bez problemu, gdy przełknie wreszcie wkurzenie wynikłe z wzięcia go na na mizianie). Prześlę zdjęcia. Mąż przekonuje (cudowny to mąż!), żeby ze względu na jego dobro przygarnąć kolejnego samczyka (to byłaby nasz 7. świnka, zawsze mamy je parami) . Wili już przez ostatnie tygodnie, gdy Eryś był bardzo słabiutki i głównie siedział w śpiworku, był markotny, nie odstępował chorego towarzysza i spał z noskiem przy jego nosku, a teraz gdy klatka opustoszała, po prostu widać, jak mu smutno i samotnie, sierotce. Mam doświadczenie w łączeniu samczyków - ostatnia para, Wiluś i Eryś, boczyła się na siebie ponad rok, mieszkali osobno, przy próbach zbliżenia naskakiwali na siebie, było gryzienie, jedna interwencja lekarska, ale w końcu udało się doprowadzić do porozumienia. Mieszkam w Sopocie i mogłabym odebrać świnka bez problemu, po uzgodnieniu terminu. O ile uznasz, Silije, że jestem godna dostąpić zaszczytu opiekowania się Nadimem.
Gdy będę miała nieco czasu, przypomnę sobie jak się zdjęcia ładuje na to Forum i pokażę świniaki i ich domek.