Nieoperacyjny kaszak
Moderator: Dzima
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
U nas też było wyciskanie w Medicavecie, samemu to sobie nie wyobrażam. Nie jest to przyjemne dla świni.
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Z pewnościa, ale tym bardziej wycięcie by nie było. Ja chyba bym wolała już nawet oczyszczać byle tego zabiegu uniknąć, on ma swoje lata i wolałabym mu takich cierpień oszczędzić. A po jakim mniej więcej czasie to się odnowiło, pamiętasz?
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Juz wiem, że się u Was rozwinęło. Ale odpowiem dla dobra publicznego, że pierwszy raz chyba po jakiś dwóch miesiącach, a drugi prawie od razu. To był kaszak dwukomorowy, nieduży, ale wredny, na tylnej nodze w nietypowym miejscu. ten wielki co nie odrósł był na grzbiecie. Potem miala drugi niedaleko, też tylko raz wyciskany. czyli w sumie 3.
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Nieoperacyjny kaszak
Jeszcze ku przestrodze. U Zająca okazało się, że to nie był jednak kaszak, a guz. Dobrze, że nie próbowałam na własną rękę nic przy nim robić. Czasem można się pomylić, nawet weterynarz.