Dzisiaj, po tygodniu przebywania w moim pokoju, Grażyna rozzuchwalona brakiem stresu postanowiła od rana domagać się uwagi kwicząc w niebogłosy. Pomyślałam - głodna. Nakarmiłam sowicie. Ale nie, to nie było to. Pomyślałam więc - dam jej siano. Ale to też nie było to. Wyjęłam gadułę z klatki. Okazało się, że zapragnęła ona rozpłaszczenia się na mojej klatce piersiowej - UWAGA - na boku, z nogami do tyłu. Rozpłaszczenie było suto okraszone pokwikiem. Jednym słowem - Graża towarzyską pieszczochą jest coraz bardziej. Myślę, że nie jest to jeszcze jej ostatnie słowo w temacie przytulania. I sądzę, że inna świnia dodałaby małej kurażu, bo samotność chyba jej doskwiera.
A oto kilka zdjęc, co ukazują Grażynę pełniej, niż to jedno, które jest już w temacie.
