Kolejna opowieść, tym razem z cyklu "Klops rozumie"
Klops i Białas to jednak połączenie dynamitu z zapalniczką. Żaby wstrętne cały czas wyrywały sobie kłaki i dziabały w nosy, więc finalnie zostały rozdzielone.
Od czasu gdy Klops został sam, cały czas piłuje pręty, żeby wyjść i polatać sobie dookoła klatek innych świnek.
Wczoraj spędził na wybiegu ok. 4 godzin i za nic nie chciał wracać do swojej klatki.
Od 21 do 23 ciągle piłował pręty, dopingując do tego samego pozostałe świnki w liczbie 6.
W końcu miarka się przebrała i mówię do Klopsa:
- Klops przestań, bo późno i trzeba iść spać.
Klops przerwał, popatrzył na mnie i dalejże z powrotem obgryzać i furczeć.
- Klops!!!! Jak będziesz się tak zachowywał przysięgam jutro kupię cytrynę i wysmaruję Ci jej sokiem wszystkie pręty co do jednego!!! Zobaczymy jak wtedy będzie zabawnie!
Klops przerwał, popatrzył na mnie wilkiem i zrobił "wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr".
Zgasiłam światło i po 5 minutach znowu słyszę Klopsa obrabiającego pręty.
Wchodzę do pokoju i mówię:
- Klops, miarka się przebrała. Była akcja, jest reakcja. Pójdziesz na noc do kozy.
Wyjmuję pudło z sianem dla prosiakowych przestępców i idę w kierunku Klopsa.
Klops choć nigdy nie był w kozie, natychmiast wziął nogi za pas i wcisnął się w najdalszy róg norki.
Rano wsadzam Klopsa z kozy do klatki i ... znowu. Śniadanie nawet nie ruszone, Klops wygrywa uwerturę na prętach pt. "Wypuść mnie, wypuść jestem taki samotny".
Przysunęłam klatkę z Czarnusiami - nic, nadal obgryza.
A myślę, raz kozie śmierć.
Wpuszczam Klopsowi Białasa. Co za radość!!! Klops ze szczęscia o mało nie potknął się o własne łapy.
Temat prętów przestał istnieć.
10 minut się ganiały, potem wyrwały sobie trochę kłaków, a potem pojadły Cavii i zaległy każdy na swoim sianie.
Mówię do Klopsa:
- Ale jak będziesz gryzł Białaska, to go zabiorę!
I co słyszę z Klopsiowego domku? Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, zgrzyt-zgrzyt-zgrzyt zębami
,