Też myślę, że świniak potrzebuje czasu: świetna pamięć + mega traumatyczne przeżycia = patologiczna nieufność wobec ludzi. On już wie, że jesteś jego opiekunką a nie wrogiem, ale nie może ci całkowicie zaufać, bo dotychczasowe doświadczenia nauczyły go, że żyje tylko dlatego, że zdążył zaatakować pierwszy
Moi laboranci też byli zgryźliwi, chociaż nie aż tak. Najpierw łapałam ich za ucho (nie ciągnąc, tak po prostu, delikatnie), jak mnie za mocno szczypali i doczekałam się testów: siedzi świnia na kolanach i skubie - nic, nic, nic i nagle łapią. No to znowu skubie tak samo - złapali. Znowu, i jeszcze raz, i jeszcze... Pół godziny takich zabaw to była norma. Wiedzieli o co chodzi, ale nie kumali do czego zmierzam. Dopiero, jak zaczęłam ich nagradzać za ładne leżenie to zatrybili - i myślę, że powinnaś zrobić tak samo, jakby trening behawioralny. Najpierw nagradzaj Alfa za to, że nie uciekł, że sam podszedł, że siedzi obok i nie szczypie, że siedzi na kolanach, że dał się pogłaskać itd. Metody awersyjne tylko go od ciebie odstraszają.
Należy się spodziewać, że w czasie treningu będzie szczypał, więc nie bierz go na dekolt, na kolana tylko w dżinsach/sztruksach - żebyś mogła zachować spokój jak cię dziabnie. Co do smarowania rąk: na moich działała tylko skórka z cytrusów (upiornie gorzka), ale też drażniąca świński nos, więc nie wiem czy to ma sens przy oswajaniu - ja używałam tylko do zabiegów. Cierpliwości - świnek tego naprawdę potrzebuje.