CAVIARNIA

Frigo maniacko gra na prętach. Gitarzysta hardrockowy, psia kostka! Najgłośniej ze wszystkich wrzeszczy o żarcie w porach karmienia. Pyskuje do sąsiada - tymczasa i mieszkających za kratką rezydentów samczych. Michę zacznę mu chyba podawać kijkiem do selfie, bo pchając się po prowiant łapie ząbkami za palce. Pracujemy nadal nad połączeniem małego obłąkańca z kumplem. Wolniutko to idzie, bo obaj są nieźle szurnięci. Staram się myśleć pozytywnie.

Frigo oberwał od kandydata na kumpla. Z trudem rozdzieliłam kotłujący się kłębek rozżartych chłopaków. Samczyk pasował, ale przeciwnik nie zamierzał odpuścić. Wstrzymany do czasu wygojenia ran. Nie wiem, czy nie skończy się wizytą u weta, bo świńskie zęby są jednak paskudne i głębsze skaleczenia kończą się ropniem i bez antybiotyku ani rusz. Niech to...

za gojenie

Poobijana zębami niedoszłego kumpla paszcza została fachowo oczyszczona w lecznicy. Młody dostał przeciwzapalne, przeciwbólowe i żel przyspieszający gojenie. Mam patrzeć, czy się nic złego nie dzieje. Chłopaczek apetytu po bójce nie stracił. Powinno być dobrze. Wykończą mnie wkrótce te świńskie atrakcje!

Prawdą jest, że wyglądałaś na dość zmęczoną... Oby się cholery już uspokoili.

Frigo wyhodował sobie ropień - skutek bójki z drugim samczykiem. Za tydzień kontrola.

A jednak ropieñ.
Trzymam

W niedzielę czyściliśmy ropnego "groszka", bo się jednak nazbierało. Dziś już po kontroli i czyszczeniu fachowym, jest nieźle, powinno się zacząć goić, ale antybiotyk przedłużony został o tydzień. Pacjent nie wygląda na cierpiącego, czy przejętego swoim stanem. Radośnie gra na prętach, wydziera się o żarcie i ochoczo gania po klatce. Na ręce brany nadal być nie lubi, ale wyboru nie ma, bo leków zdalnie nie zaserwuję. Może się przy okazji nieco oswoi?

A to na pewno. Nie ma jak mizianie po lekach

Nowy Rok, nowe wieści! Frigo, który tak długo czekał na domek, znalazł przyjaciela i swoje miejsce na ziemi. Dalsze losy czekoladowego łobuza tutaj: viewtopic.php?f=55&t=8314