Wczoraj Kminek pokazał swoje rozgadane oblicze jak tylko zauważył, że jest w nowym miejscu i w dodatku widzi nowego kolegę. Jesteśmy absolutnie zakochane w jego ryjku
Gruchali, zaczepiali się, biegali, było dużo dużo zgrzytania i raz doszło do poważniejszej ,,rozmowy", ale nie ingerowałam bo nic złego się nie działo, łączenie szło dalej. Lucky bardzo odważnie do niego podszedł, wręcz sprawiał wrażenie jakby chciał pokazać, że to on sobie tutaj urzęduje.
Ciężko było stwierdzić kto kogo chce zdominować, na sam wieczór chłopcy ot tak zaczęli koło siebie jeść karmę, później siano i uznałam, że to jest świetny znak. W nocy Kminek tak głośno rozmawiał, a do tego ciągle słyszałam jak się ganiają i nad ranem Lucky cały czas na niego zgrzytał, żadnego rozlewu krwi nie było i nie ma.
Od dłuższych chwil chłopcy leżą koło siebie. Śpią dosłownie, nie przejmują się niczym. Najlepsze jest to, że Kminek nie próbował Luckyego raczej ugryźć i na odwrót, tylko ochoczo wącha mu pyszczek i podstawiał mu wczoraj ciągle swój zadek, poza tym zgrzytaniem i bieganiem jednocześnie, nic się poważnego nie dzieje. Dzisiaj też można zauważyć, że Kminek trochę pogania Luckyego po pokoju, za to w klatce jest absolutny spokój (znaczy Kminek ciągle gdzieś chodzi i gada, wiadomo), teraz już wydaje się, że to on próbuje dominować, a Lucky sobie odpuszcza.
Kminio jest absolutnie szalony, nauczył już się wskakiwać na ich łóżeczko-pięterko, biega i skacze w międzyczasie (mam nadzieję że to z radości

). Ucieka jak tylko nas usłyszy ale pokój zwiedził już cały tam gdzie mógł. Dla mnie sytuacja wygląda póki co stabilnie, niechaj tak zostanie!!
My też wszystkim dziękujemy! Czułam, że się jakoś dogadają i chociaż Lucky nie okazuje miłości to myślę że trzeba mu czasu, bo jak Shaggy był wariatem to Kminek jest jak ,,Shaggy x3" co nas (i jego) po prostu zszokowało... A wiem, że prędzej czy później wtuli się w tego rozczochrańca, już ja go znam.
