Lubię - my po prostu tak wykręcamy ręce (nasze, oczywiście), żeby go obciąć podobnie, jak zwykły pazurek. Staramy się najkrócej, jak to możliwe. Martwię się trochę, czy od tego nie rozwinie się jakaś infekcja w opuszku, kiedy się zadrapie takim pazurkiem...
A w temacie obcinaczy - mamy coś takiego. Zdecydowanie nie polecam - po kilku użyciach są całkiem stępione - świnie dziś kwiczały, jakby autentycznie bolało je takie miażdżenie pazurków. Poleciały prosto do kosza (cążki, nie świnie).
