LEMON i LICZI

W tym dziale znajdziesz samce, parki samców oraz wykastrowane samiczki do adopcji.

Moderator: silje

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Lemon i Liczi

Obrazek
LEMON

Obrazek
* Wiek świnki - ok. 2 lat
* Płeć - samiec
* Numer adopcyjny - 6352
* Informacje dot. adopcji zwierzęcia - do adopcji z Liczim
* Status adopcji – wstrzymany
Obrazek


LICZI
Obrazek
* Wiek świnki - ok. 2 lat
* Płeć - samiec
* Numer adopcyjny - 6353
* Informacje dot. adopcji zwierzęcia - do adopcji z Lemonem
* Status adopcji – wstrzymany

Obrazek


- informacja o tym, kto wydał zgodę na założenie wątku - jolka

# miejsce, w którym przebywa świnka oraz u kogo – Warszawa, zwierzur,
# informacje dotyczące diety: CC, siano - pozostałe smaki poznajemy stopniowo
# stan adopcji - DT
# Kontakt do osoby, u której przebywają świnki: zwierzur / PW lub mail: gagaciontko@interia.pl

Obrazek
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

W noc wigilijną Liczi się rozchorował. Huczał i rzęził. Gdyby nie te donośne objawy, pewnie nic bym nie zauważyła. Liczi jest narwany, bardzo ruchliwy, normalnie ma ADHD. Dzięki teleporadzie u nieocenionej DR, zostało wdrożone leczenie i chłopak, w lepszej już nieco kondycji, dotrwał do poświątecznej wizyty w lecznicy. Profilaktycznie pojechali obaj. Leki dla Licziego trafione w punkt, kurujemy się więc dalej. Podawanie medykamentów tej nadpobudliwej zarazie nie jest proste. Samczyk pluje, kopie i wije się jak piskorz. Wyniki krwi chłopaków takie sobie, ale przecież dopiero co siedzieli na ulicy. Lemon... :shock: Lemon w gabinecie uwodził Panią Weterynarz: tulił się, grzeczniuchny był anielsko, rączki całował... Kamień by się zakochał, taki urok osobisty ma ten prosiak. Takie to cichuśkie, kto by pomyślał? Czekamy na wyniki bobów, badanie USG i efekty kuracji Licziego. To on rządzi w tym duecie. Twarde te rządy, oj, twarde! Przystojni panowie będą wkrótce rozglądali się za domkiem. :102: Żarłoczne z nich bestie. Jedzą z trzech rozstawionych w pewnej odległości misek, bo Liczi potrafi odganiać Lemona. Na razie chłopaki do adopcji w pakiecie, ale na te ich wzajemne relacje jeszcze sobie popatrzymy, zwłaszcza, kiedy "boss" wróci już do formy.
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
jolka
Wiceprezes ds. adopcyjnych
Posty: 7888
Rejestracja: 27 sie 2014, 20:57
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: jolka »

Przepiękni obaj :love: Trzymam kciuki za domek i za zdrowie przede wszystkim :fingerscrossed:
Chantal Jaśminka TM /16.11.2014
Kafelek TM 04.06.2018-
Zuzia TM 21.06.2018
Myszka TM 26.12.2018
Grusia TM 15.11.2019
Patryczek TM-21.12.2020
Olala TM-2.04.2021
Agatka TM-8.07.2021
Blusia TM-6.08.2021
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23191
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: porcella »

Jak zdrowie chłopaków?
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Parafrazując mistrza:
"Lemon i Liczi w jednym stali domu... Lemon spokojny, nie wadzi nikomu, Liczi - najdziksze wyczynia swawole..."
Stoik i choleryk dogadują się całkiem dobrze, choć podczas wymiany zdań klatka drży w posadach. :levitation: Nie! Nie! Żadne tam bójki bandyckie, tylko zażarta dyskusja w biegu dzikim po daszkach domów, między domami i w ich zacisznych wnętrzach. Lemon dostojnym truchtem zwiewa w siną dal, za nim na oślep pędzi Liczi. Drą się przy tym obaj na potęgę, turkoczą na zmianę, potem cisza zapada całkowita, bo padają obaj wykończeni wymianą argumentów kwikanych naprzemiennie.
Nadal leczymy płuca agutka, bo mamy nawrót paskudnego przeziębienia... :glowawmur: Lecimy teraz na oxytecie, niedługo kolejna kontrola i zobaczymy jak wygląda sytuacja.
Chłopaki wcinają z apetytem, siły mają niespożyte i tryb życia prowadzą wielce aktywny. Podstrzyżeni nieco, bo hipisowskie fryzurki zdołali obaj zapuścić solidnie: kołtunki, dredziki, troty, boby, źdźbła siana i nie wiadomo, co tam jeszcze - wszystko dekoracyjnie i z fantazją wplątane w długie włosie obydwu przystojniaków. Pocieszni są bardzo. :love:
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Jutro wet. Liczi na kontrolę, Lemon na wizytę - skóra na zadku wygląda nieciekawie, do tego chłopak sika na biało... :levitation:
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Liczi odetchnął. Kuracja zakończona. Świadectwo zdrowia jest. Zmiany pozapalne na płucach, niestety, też są. Chłopaczek bryka radośnie, wcina za trzech, gada bez opamiętania i wariacje muzyczne na prętach klatki tworzy w euforii. Kamień z serca! :102:
Lemon... Ten mi się nie podoba nadal. Doleczamy zapalenie płuc. Leczymy problemy brzuszne, bo co chwila wyłazi jakieś nowe dziadostwo. Wczorajsze wyniki krwi mocno świecą na czerwono... Czekam na komentarz specjalisty. Czepiam się wszystkiego, ale nic konkretnego nie widać. Tyle, że samczyk jakiś taki nieswój, dziwny, niemrawy. Nie do końca zgadzam się z teorią, że jest spokojny, bo po prostu ma taki charakter. Wczoraj wylazła na USG powiększona śledziona i złóg, wcześniej tak nie było. Może dopiero coś się kluje, tylko jeszcze tego nie znaleźliśmy? Martwię się... :? :fingerscrossed:
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Musiałam chłopaków rozdzielić, bo Liczi z zadka Lemona zrobił sobie gryzak. Panowie siedzą po sąsiedzku. Wzajemne zainteresowanie jest zerowe, kontrolnie tylko sprawdzają, czy ten drugi nie ma w misce czegoś lepszego. Przez kratki wykradają sobie siano i co smaczniejsze źdźbła trawy. Już wychodziliśmy pięknie na prostą. Przed decyzją o kastracji miało być próbne łączenie z innymi samczykami, bo a nóż coś z tego będzie...
Dziś rano kolacja u Lemona nietknięta, na śniadanie nie wyszedł. Wyciągnęłam z domku, obejrzałam. Świń mi się nie podobał bardzo. Telefon, udało się wcisnąć zdechlaczka na wizytę. Na RTG zapalenie płuc... :glowawmur: Został na diagnostykę rozszerzoną, a ja do pracy. Jadę wieczorem go odebrać...
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
Awatar użytkownika
zwierzur
Posty: 3911
Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: LEMON i LICZI

Post autor: zwierzur »

Liczi o chorobie zdążył całkowicie zapomnieć. Lemon zdrowotnie zaszalał na całego. :glowawmur: Czepiałam się już wszystkiego i niczego, bo on taki "nie taki" i już! Lemonek jeszcze na kuracji, ale zdrowieje. Za to sam prosiak jest jak nowy! Fachowcy z Ogonka naprawili zwierza: chłopak żre jak świnia, kwika, żebrze, biega, skacze... Nie poznaję go wcale!
Liczi zaglądał do rekonwalescenta przez pręty. Dwie takie sieroty samotne... Plany łączeń z innymi samczykami upadły z przyczyn prozaicznych - czekaliśmy na wynik wymazu u Lemona, obaj byli kamraci chorowali najprawdopodobniej z tego samego powodu, leczenie się mocno przeciągnęło. Żal mi się zrobiło tych chyba jednak "braciszków", bo podobni do siebie. Puściłam ich na wybieg, przez płot, ale kontakt mieli. Zero agresji, w sumie zainteresowanie wzajemne w ogóle mierne. Otworzyłam furteczkę. Obwąchali się. Lemon (!!!) coś tam pyszczył, Liczi pocykał dla przyzwoitości zębiszczami i obaj zabrali się do konsumpcji siennej góry, która pojawiła się na środku w trakcie wymiany zdań.
Siedzą razem w klatce już niemal dwa tygodnie. Zadek Lemona cały, Liczi - pełna kultura, zero chamstwa i nachalnej adoracji. Nie, żeby miłość, ale spokój, tolerancja - owszem.
Najwyraźniej obaj byli nieco niezdrowi na rozumie, a któryś ze specyfików wdrożonych w trakcie leczenia problem rozwiązał. Mam nadzieję, że im ta zgoda zostanie na stałe. :102:
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Samczyki”