Oderwałam oko od kompa, bo dziś siedzę od rana. Popatrzyłam na klatki pełne świń...

Pustka i "bezludzie"! Całe towarzystwo, nażarte do wypęku, zaległo w domkach i ukrytych przed wzrokiem chciwym kątach. Jeden z daszków ozdabia, rozwalony niedbale, śpiący głęboko Turkuć. Przed swoim domkiem Amisz śpi snem sprawiedliwego, bo znowu nie chciało mu się wleźć do środka. Przeciągając się, Helcia wylazła z jakiegoś zakamarka i dzwoni usypiająco poidłem. Morus emigrował drzemać poza zasięgiem, kimającej w najlepsze na dywaniku, Szarej Eminencji. Cisza, spokój...

Ledwie nadążam notować tę "lawinę wydarzeń"...!

A potem się dziwię, że wątkowa "broszurka" taka cieniutka...
Dobre chwile są jak wisienki na torcie...