Moje kochane świnki (po)morskie..

Świnki, które znalazły swoje domy

Moderator: silje

Awatar użytkownika
silje
Moderator globalny
Posty: 8074
Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
Miejscowość: Sztum/Czernin
Lokalizacja: woj. pomorskie
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: silje »

Miśki nie odstępują się właściwie na krok- wszystko robią razem, z resztą tak zawsze było. Waga Kazika pnie się pomału w górę- dziś z rana 955g. Cierpliwie znosi zabiegi, choć są momenty, że go boli.. Ranka wygląda czysto. Mam nadzieję, ze na kontroli w piątek dobrze wypadniemy.

Obrazek
Obrazek
Szczegółowych zdjęć wrzucać nie będę, bo nieładnie na nich Kazik wygląda..

A Biszkopt: no nie je dalej sam, dziad jeden. Zdrowo wygląda (waga już 999g) i nikt kto by go widział po raz pierwszy nawet by nie pomyślał, że cokolwiek dolega tej śwince. Kilka dni temu interesował się jedzeniem, ale teraz jakby odpuścił. W czwartek kontrola, zobaczymy co Dr powie.
Zdjęcia sprzed kilku dni:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Imre, Lotka +12 w DT
Awatar użytkownika
Ewa i Michał
Prezes SPŚM
Posty: 1882
Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
Miejscowość: Gdynia
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: Ewa i Michał »

Super Kazik, niech dalej pnie się w górę :D kontrola na pewno wypadnie pomyślnie :) i trzymamy kciuki, żeby Biszkopt w końcu zabrał się samodzielnie za jedzenie! ale dobrze, że chociaż wagowo to nie wygląda już teraz tak źle. Dobrze musi być! :fingerscrossed:
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta,Florka :candle:
Katia69

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: Katia69 »

Chłopaki :love: ogarnijcie się w końcu :fingerscrossed:
Będzie dobrze!
Awatar użytkownika
Ewa i Michał
Prezes SPŚM
Posty: 1882
Rejestracja: 23 maja 2016, 20:42
Miejscowość: Gdynia
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: Ewa i Michał »

I jak tam chłopaki po kontroli?
Teoś,Rogerek,Jędrzejek,Bobiczko,Toficzek,Kubuś,Batmanek,Klusia,Chojraczek,Leoś,Liluś,Majeczka,Gajuszek,Misia,Batonik,Sherlock,Splinterek,Rodzyś,Fila,Pyrka,Klusek,Watson,Kartofel,Ziemniaczek,Piratka,Uszatek,Szaruś,Rakieta,Florka :candle:
Awatar użytkownika
silje
Moderator globalny
Posty: 8074
Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
Miejscowość: Sztum/Czernin
Lokalizacja: woj. pomorskie
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: silje »

Kazik- super! Ranka ładnie się goi, nie ma żadnego wysięku. Apetyt dopisuje a waga idzie w górę.
Ale Biszkopt- słabo..
Dr Kliszcz twierdzi, że problemem jest ułamany trzonowiec prawej szczęki. Złamał się głęboko, poniżej linii dziąsła. W dziurze po zębie zbierają się włosy resztki jedzenia. Zęba trzeba by było wyrwać, ale zrobienie tego od strony ryjka jest niemożliwe. Trzeba by było usunąć mu oko (to zdrowe) i zęba wyciągnąć górą. Właściwie Biszkopt stałby się w tym momencie niewidomy. O ile przetrwa ten zabieg- nie wiadomo, czy on pomoże (Dr daje 40% szans na to). Mało tego- z lewej strony też jest jakiś proces zapalny. Jutro wstawię opis z wizyty, tam wszystko dokładnie napisane. Pojęcia nie mam, co dalej robić.. Dr powiedział że właściwie nie jesteśmy w stanie mu pomóc. Sugerował nawet eutanazję, bo podjęcie leczenia może się okazać leczeniem uporczywym.. Równocześnie zaznaczył, że nie jest nieomylny i dobrze by było zrobić jeszcze TK.
Za dużo tego jak na jedną świnkę.. Na razie Biszkopt ma założony kołnierz, aby nie wylizywał włosów. I nie wiem, co dalej będzie. Nie chcę żeby się męczył. Nie ma żadnego idealnego wyjścia z tej sytuacji..
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Imre, Lotka +12 w DT
Awatar użytkownika
pucka69
Wiceprezes ds. finansowych
Posty: 13537
Rejestracja: 07 lip 2013, 18:40
Miejscowość: Warszawa - Ursynów
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: pucka69 »

konsultacja u KKK?
Obrazek
Awatar użytkownika
sosnowa
Posty: 15295
Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: sosnowa »

Koniecznie. Inez Kliszcz powiedział zdaję się podobnie, w sprawie Finna, a KOK coś mu usunęła i zdaje się jest ok.zarax się z Inez skontaktuję
Awatar użytkownika
porcella
Moderator globalny
Posty: 23202
Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: porcella »

To brzmi trochę podobnie, jak u Buni od Joanny.ch. Też były rozważania o eutanazji i usuwanie zęba i oka. http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... start=3660 Bunia przeżyła i chyba calkiem nieźle sobie radzi, zresztą, pytaj Joannę, bo miała 150 wątpliwości.
Nie zawsze się udaje, sama wiesz.
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery
kontakt tylko porcella7@gmail.com
Awatar użytkownika
Inez1989
Posty: 171
Rejestracja: 15 lip 2015, 14:00
Miejscowość: Warszawa
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: Inez1989 »

Silje u mnie sytuacja wyglądała podobnie... Fineasz z dnia na dzień przestaje jeść. Jeździłam po wielu lekarzach, ale dopiero dr Kliszcz postawił właściwą diagnozę.
Fineasz już wtedy był w złym stanie, lewy ząb sieczny żuchwy stał się 'dużym zębem' (Tak to się chyba określa), toczył się stan zapalny i pierwszy przedtrzonowiec również zaczynał przerastać. Diagnoza dr Kliszcza: Cały dolny lewy łuk do ekstrakcji, niskie szanse powodzenia, rozważamy eutanazję. Płakałam w gabinecie a On napisał w rozpoznaniu, że właścicielka reaguje zbyt emocjonalnie (Naprawdę???!!! Właśnie dowiedziałam się, że mój 1.5 roczny kochany Prosiaczek ma zostać poddany eutanazji a ja reaguję zbyt emocjonalnie???!!!) i On nie podejmie się operacji, ponieważ wkrótce wyjeżdża. Pojechałam do MedicaVetu do dr Kacprzak, była mocno zdziwiona zaleceniami dr Kliszcza. Zaczęłam leczyć Fineasza u dr Kacprzak, o eutanazji nie było mowy. Fineasz był 4-5 tygodni na Oxyvecie podskórnie 2x dziennie, potem został poddany usunięciu jedynie zęba siecznego, proces zapalny się cofnął, trzonowiec zatrzymał się (tzn.przestał przerastać), obecnie jesteśmy co miesiąc na skracaniu górnych siekaczy ponieważ Prosiaczek ich nie ściera i co 3 miesiące na pełnej kontroli przedtrzonowca. Od zabiegu minęło 8 miesięcy a Fineasz czuje się rewelacyjnie!

Silje ja się nauczyłam, że opinia 1 lekarza nie wystarczy a dr Kliszcz mimo, że jest wybitnym lekarzem to w przypadku mojego Fineasza się pomylił.
Życzę Ci, żeby wszystko dobrze się ułożyło i żebyś walczyła o swojego Prosiaczka! :fingerscrossed: :buzki:
Awatar użytkownika
silje
Moderator globalny
Posty: 8074
Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
Miejscowość: Sztum/Czernin
Lokalizacja: woj. pomorskie
Kontakt:

Re: Moje kochane świnki (po)morskie..

Post autor: silje »

Dr Kliszcz na czwartkowej wizycie (12.10) dorabiał kolejne zdjęcia, w tym wewnątrzustne. Nadal nie wszystko jest jednoznaczne, dlatego sugerował TK. Jeśli TK- to tylko właśnie dr KKK, bo zdaje się nikt inny nie ma możliwości jej wykonać..
Ogólnie wg Niego rokowania są niepomyślne, zabiegi rokują słabo, dlatego wspomniał o eutanazji, choć może jeszcze nie w tym momencie.
Tylko jak ja mam tego dokonać- znaczy się tej konsultacji? Pojadę po raz kolejny do Warszawy (w ostatnim miesiącu byłam 3x i nadal nie wiemy, na czym stoimy). Każdy taki wyjazd to 300-450zł jak dotąd. Wiadomo, że podczas jednej wizyty u dr Kasi nie załatwię wszystkiego. Ile jeszcze razy musiałabym jechać? To straszne, co piszę, ale to jest po prostu dla mnie nie do podźwignięcia finansowo i logistycznie. Przecież pracuję, mam rodzinę i mnóstwo świnek pod opieką.
"Najlepszy" był wyjazd do dr Oliwii, która obejrzawszy to wytrzeszczone oko powiedziała, że to złudzenie, że odpryskowiak daje wrażenie, że to oko jest wytrzeszczone. Tymczasem wszyscy ten wytrzeszcz widzą i nikt nie wie co jest jego przyczyną- dr Oliwia twierdzi, że musi się dziać coś w korzeniach, a inni- że w oku. Ostatnia wersja którą słyszałam (dr Zalewska), że to może nowotwór gałki. Od lipca byłam z Biszkoptem u pięciu różnych lekarzy starając się właśnie nie polegać na jednej tylko opinii.
Zakładając, że pojadę do dr Kasi- oczywiście nie da rady załatwić od razu i TK. Jeśli będzie potrzebny zabieg, to świń będzie musiał zostać w Warszawie jakieś 10 dni na oczyszczaniu, opatrunkach i kontroli. Nie sadzę, aby ktoś się podjął opieki nad nim.
Wszystko wygląda ogólnie słabo, ale ja nie z tych, co się łatwo poddają. Biszkopt na tą chwilę nie wygląda na szczególnie cierpiącego, a jeśli już- cierpi jego urażona męska duma z powodu tego dyskryminującego go w oczach kumpli kołnierza.
Na pewno nie nadaje się do uśpienia na tą chwilę.
Muszę myśleć co dalej i to szybko. Na razie umówiłam się na czwartek (19.X) do dr Judyty na przegląd i ewentualne oczyszczanie i korektę. Dr Judyta była zaskoczona wizją eutanazji. Jak powiedziała; "uśpić to zawsze zdążymy.."
No i się trochę pożalę przy okazji: przerosły mnie te wszystkie problemy: Biszkopt leczony w Warszawie, Kazik w Gdyni. Wszędzie kasa (ale tu podratowała mnie Pucka i będę za to dozgonnie wdzięczna!). W czwartek i piątek zrobiłam autem ponad 1000 km, bo najpierw Warszawa (i powrót przez Łódź, bo trzeba było podrzucić tymczasa, który na inny transport nie mógł się doczekać), a potem Gdynia. Jakby tego było mało- w czwartek pękła mi w samochodzie przednia szyba (dostałam gdzieś na trasie kamieniem), a w piątek złapali mnie na suszarkę, bo spiesząc się do weta chciałam złapać zielone światło i przyśpieszyłam. No i mi się wyświetliło 86/godz w zabudowanym. Na szczęście dostałam pouczenie jedynie, ale policjantka dopatrzyła się pęknięcia na szybie i zabrała dowód rejestracyjny i wlepiła 50zł mandatu. Teraz muszę na cito wymienić szybę- jakieś 400zł mnie ta przyjemność będzie kosztowała, ale inaczej nie odzyskam dowodu i nie będę mogła jeździć. Fajnie, nie?
Ale to jeszcze nie koniec: jak wiadomo- prowadzę spory DT, który produkuje niemało odpadów. Się do mnie przyczepili, że je wywożę na wysypisko jako biodegradowalne. Nagle się okazało, że nie mogę. Podstawią mi pojemnik pod dom, muszę za wywóz tych odpadów płacić dodatkowo. No i fajnie z jednej strony, bo nie muszę tych brudów wozić w swoim samochodzie (w środku, bo przyczepki nie mam), ale z kolei musiałabym mieć kilka takich pojemników mieć, aby zmieścić wszystkie odpady z DT, jakie mam. I teraz mam dwa wyjścia- albo zmniejszyć DT, albo bulić za odpady więcej, niż za te domowe.
Tak, że ciągle pod górkę- dlaczego tak jest że jak się pierniczy, to wszystko na raz??.
Mam nadzieję, że sytuacja kryzysowa jest przejściowa, bo nie zdzierżę.
A teraz zapowiedziany wcześniej opis ostatniej wizyty Biszkopta u Dr Kliszcza, a następnie sam Biszkopt- w kołnierzu twardym, a następnie miękkim (testujemy, czy się nadaje). Fotki trochę ciemne, ale było słabe światło, a lampą po oczach nie chciałam mu błyskać.
Obrazek
Podchodzę i próbuję- parę kulek zjeść się udało:)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Imre, Lotka +12 w DT
ODPOWIEDZ

Wróć do „Uratowane”