Dzięki

Posiedziałam w domu na spokojnie i już mi lepiej. Zwłaszcza, że moje problemy to nic wielkiego. Pewnie hormony tarczycowo-okresowe + te przypadki.
Z Uleczką pojedziemy jutro jeszcze raz do weta, żeby mieć pewność, że nic nie zaniedbamy przed świętami. Zabierzemy też Lucynkę, bo wydaje mi się, że też coś słychać niepokojącego - jakiś wirus?
Zamiast czytnika do pociągu wezmę książki.
A reszta już była i minęła.
Aż mi głupio, że tak roztroiły mnie takie "nieszczęścia", podczas gdy tutaj niektórzy walczą z poważna chorobą swoich świnek, a koleżanka z pracy dowiedziała się, że musi uśpić swoją kotkę.
Przy okazji życzę wszystkim dużo zdrowia oraz spokoju na święta dla domowników wszelkiej maści.
I świąteczne życzenia naszych Świństewek
"Ostatnio jest w domu atmosfera nerwowa
- Duzi ciągle biegają, o świętach wciąż mowa.
Świnie uszami strzygą, główkami pracują,
po czym, jednego wieczoru, zebranie zwołują.
Na zebraniu zawzięcie chrumkają, kwikają
i dnia następnego decyzję oznajmiają:
Skoro święta to czas życzeń, więc życzymy sobie
każdej co dzień marchewkę i jabłka po połowie,
ogórki ze cztery, trawy bez limitu,
bo te porcje co mamy to chyba dla chomików.
Bobów proszę nie ruszać, nie robić często prania
- uważamy, że sprzątnie to jest jakaś mania!
Za to dbajcie o brzuszki. Bardzo Was prosimy,
bo my o naszą linię przecież dbać musimy.
Kuperki, brzuszki krągłe są dziś u Świń w modzie.
Nie uzyskamy takich kształtów o sianie i wodzie.
Więc dostaw jedzenia we dnie i też w nocy
- tego sobie życzymy z okazji Wielkanocy."