Babą się nie przejmuj, niech sobie robi oooaaa czy co tam, jak za Tobą łazi i wchodzi na stopę, to się zdążyła nauczyć od Zająca najważniejszej rzeczy
A Zając, no cóż, daj mu tyle komfortu, ile możesz... przerabiałam to rok temu z Pontusem, to trudne, ale można przejść.
"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" A. de St Exupery kontakt tylko porcella7@gmail.com
I chyba się oduczyła bić Zająca (odpukać). Będziemy go rozpieszczać ile się da, zresztą oboje są rozpuszczeni... Puffy wysępiła dziś sianko z ziołami w MV , bo przecież swoje musiała całe zjeść. Ale smakuje obojgu. Nie zamierzam się przejmować na zapas, jasne. Problemów i tak pod dostatkiem.
Czułam, że mój urlop nie może mieć miejsca bytu. Marnie u Zająca. Steryd nie pomógł, glukoza na poziomie 36. Do Encortonu (i długiej listy geriatrycznej leków) dołączył Proglicem 2 razy dziennie i co gorsza antybiotyk w zastrzykach. 3 ml 2 razy dziennie mam mu wkłuć Metronidazolu, ech... dzisiaj piszczał, a później dostał drgawek po tym. Jak to ma co dzień tak wyglądać to ja dziękuję. Czuję, że nie mam własnego życia i wciąż nie mogę go odzyskać, ale jak tu nie dbać o taką bidę... Za tydzień kontrola i rtg kręgosłupa, bo piszczy czasem przy bobczeniu i jest podejrzenie, że go jeszcze jakieś zwyrodnienie męczy...
ech, co tu można więcej powiedzieć...Dbaj o oboje, zwłaszcza o Zajączka, bo....no wiadomo. Cieszcie się sobą w takim komforcie, na ile to tylko będzie możliwe. Wiesz, Dief jakie to trudne, ale przejdziecie to. Wszyscy tutaj trzymamy kciuki, aby koniec wędrówki Zająca nie nastąpił zbyt szybko i żeby było Wam dane pobyć jeszcze razem choć przez jakiś czas...