martuś zastrzeliłaś mnie. Bez owijania w bawełnę, nie ma co

Zobaczymy jak będzie. Chodzi mi to po głowie, ale się zobaczy. Mała jest cudowna, tylko że ja jestem wykończona opieką nad chorą od 2 lat Mili. Obiecałam sobie, że Mili jest ostatnia. Miało już żadnej następnej świnki nie być, bo chciałam, jak się to wszystko kiedyś skończy, wreszcie odpocząć i nie musieć wstawać w środku nocy na podawanie leków, a o 4 rano w tygodniu żeby zdążyć nakarmić i podać wszystkie leki w odpowiednich odstępach czasowych zanim pójdę do pracy. Tyle tych ciągłych wizyt u weterynarzy, non stop, tyle nerwów.Tak miało być...Ale w małej nie da się nie zakochać. Chciałabym jednak, żeby Pianka była szczęśliwa, dlatego rozważam też możliwość oddania jej do jakiego super odpowiedzialnego domku, gdzie może miałaby lepiej niż u mnie i kolegów lub koleżanki. U mnie jest tylko Mili. Sprawa jest otwarta. Poza tym w razie gdyby mała miała zostać to rodzice mnie chyba z domu wywalą. Do podjęcia ostatecznej decyzji jest jeszcze trochę czasu, miesięczne leczenie przed nami. Ona musi przede wszystkim wyzdrowieć, to jest mój cel, żeby ją postawić na nogi- dosłownie. Już widzę, że jest zadowolona- dziś po powrocie z pracy zauważyłam, że zaczęła uprawiać popcorning po klatce. Chyba jej się u mnie podoba. Nie powinna, bo połamana jest i jak najmniej powinna się ruszać, ale jak to dziecko- nie upilnujesz