Prób bezbolesnego przemycenia Dropsowi leków ciąg dalszy.
Zrobiłam mus z cukinii, papryki i bananka. Rozrobiłam trochę tego musu z pokruszonym Rubenolem i próbuję namówić Dropsa do zjedzenia takiej mieszanki. Dropsik spojrzał na mnie jak na pomyloną, odwrócił się zadkiem i dumnie odmaszerował. Nagle przy kratkach zjawia się drąca, biała kulka (a raczej kula

), która usilnie domaga się tego pachnącego czegoś na łyżeczce. Na to wszystko, zwabiony cośkowym wrzaskiem który zazwyczaj sygnalizuje coś dobrego do żarcia, zjawia się Drops i ze zdumieniem obserwuje, jak Cosiek wsuwa pozostałą, "czystą" część papki (fajnie że mu smakuje, w końcu udało się jakoś przemycić mu paprykę której nie lubi) i... zaczyna drzeć dzioba domagając się porcji dla siebie. Doskakuje do miseczki i wylizuje ją do czysta. A to wszystko chyba tylko po to, żeby Cosiek się nie najadł (powiedzmy, że to z troski o cośkową figurę, bo przecież bananek tuczy

)