Przepraszam, że się wczoraj nie odezwałam ale po 19 wróciłam z pracy i później musiałam zająć się Nalą...
Kleszcz po mnie chodził ale cały czas siedziałam przy dziewczynach i je przeglądałam.
Na wypasie na pewno nic dziwnego nie zjadła. Z resztą po trawie nigdy nie było problemów a ostatnio to Nala trochę jadła i odchodziła (przez ten wielki brzuch szybko się najadała...). Nutkę z Tolą podkarmiałam na boku innymi rzeczami a Nala jadła tylko siano, karmę i trawę.
Tak sobie myślę czy to nie jest od cebionu...W piątek wieczorem podałam całej trójce tak profilaktycznie bo dawno miały a przyjechała nowa koleżanka więc żeby nic nie wyskoczyło. Nala po jednorazowym podaniu nie miała nigdy problemów ale jak dostawała codziennie to miała miękkie i śmierdzące kupki. I właśnie od soboty tak jest...
Wczoraj to się wystraszyłam

Nala cały czas miała biegunkę ale w pewnym momencie zaczęła się napinać i piszczeć. Oczywiście kontrola tyłka a tam sam śluz zamiast bobka...Co chwilę tak się napinała...Później ten śluz był pomarańczowo-czerwony

Po konsultacji włączyliśmy bactrim (dzisiaj podana dopiero druga dawka), cały czas od soboty dostaje probiotyk a wczoraj kupiłam też smectę (która ewidentnie Nali nie smakuje...). Dzisiaj rano kupy dalej rzadkie nie formujące się w bobki...Dzisiaj mamy dzwonić powiedzieć jak się Nala czuje i jak coś to jutro Szczecin...
Mam też wrażenie, że słabo je. Trochę pogrzebie w misce z karmą, jak leży na sianie to też coś tam skubnie. Wczoraj wieczorem podkarmiłam ją ratunkową to zjadła prawie 5 strzykawek 3ml (to co zostało to dokończyła Nutka z Tolą

). Niby nie jest osowiała, jak podchodzę do klatki to zagląda czy mam coś dobrego, wspina się na klatkę żeby dostać trawę (bo w sobotę rano ostatni raz jadła...) ale widzę, że nie jest sobą...
27 maja (piątek) Nala ważyła 1309g, w niedzielę było 1220g a wczoraj 1200g.