
Długi weekend spędzony w naszym domku nad jeziorem. W nocy laski sypiały w 100-ce bo tylko taką posiadam

Domek jest w lesie dębowym, więc trawa tam nie chce za nic rosnąć.. Przynajmniej taka, która zadowoliłaby pipki, więc codziennie chadzałam na śródleśną łąkę i sianokosy urządzałam, co by wyściółka i jadło było świeże.
Dzień przyjazdu:
"Jezuuuuu, Duża! Ten nadwór nas trochę przeraża, ale pachnie ładnie"

"Z zasłonką jest lepiej"

"Pobawisz się ze mną?"

"Odejdź kobieto, przejadłam się.."

"A ty?"

"Mam was w d..ie!!!"

"W ślicznej, o takiej, to tylko ja mogę was mieć!"

"Bezwstydnica!!!"

"Nie wiem, czy mam pić, czy jeść..I CO jeść?!?!"




"To proste..Jesz tam gdzie przystaniesz. "




Wszystkie wyprodukowane bobki zasiliły tuje
