Dzisiaj znowu nie spalam w nocy przez swinki. Tym razem przez Ryana.
Sama sie zle czuje bo jestem przeziebiona, wiec nie moglam dlugo zasnac. Nagle slysze jakies harczenie, to bylo tak straszne, ze sie zerwalam z lozka i siedzialam przy klatkach bo nie wiedzialam co to byl za dzwiek i ktory z nich to byl. Tymbardziej, ze wszystkie swinki spaly. Ryan jak mnie zobaczyl to podbiegl do mnie zeby zalikac o jedzenie i wydal z siebie taki dzwiek, ze bylam w szoku. Potem jeszcze kilka razy w nocy to slyszalam. Ryan pozatym, ze stracil glos to zachowuje sie normalnie. Je jak wariat, biega i przegania Alfa jak na codzien, ale widac, ze cos z nim nie tak bo nawet daje mi sie glaskac jak nigdy. Polozylam reke na nim zeby sprawdzic jego oddech i wyczuc serduszko i nawet nie uciekl i nie kopnal mnie czy ugryzl jak wczesniej
