Strawiły dobrze, dodam, że zdjęcia pojawiły się dopiero teraz, natomiast same urodziny były 24 sierpnia - jest to data umowna, po prostu ona była wzięta z tego zoologa 23 pażdziernika i powiedziano nam, że ma 2 miesiące. Byliśmy u weta dopiero jakieś 2 -3 tygodnie później, bo trzeba było panienkę oswoić, ale sądząc z wielkości dr Anna oceniła jej wiek na "mo może 2 miesiące", z czego wnioskujemy, że tak naprawdę rok skoczy zapewne dopier jakoś w tych dniach. Ale, z różnych względów, data pozostała. Poza tym, im starsza, tym mniejsze ma to znaczenie, jak u ludzi.
Piszę to wszystko, a wcześniej obleciałam inne wątki, także dlatego, że aż ciężko powiedzieć to, od czego powinnam zacząć. Turublencja będzie jutro miała zabieg w narkozie w MV. Z niewyjaśnionych powodów jej dolny siekacz jest praktycznie wybity, trzyma się na tkance miękkiej.
Już wcześniej pisałam, że cos mi nie gra w jej sposobie jedzenia. Była też wzdęta i miała kiepskie boby. Wysięk z nosa i oka też nie minął, zaczęłam jej na własną rękę dawać immunoglukan. Widać, że to pomaga, ale nie do końca.Jeszcze w niedzielę dawałam jej wieczorem espumisan i jakoś nic nie było widać w paszczy. Wczoraj widzę, że byle jaka jest, przyglądam się, a lewy siekacz zachodzi jej na prawy. Za telefon i na pierwszą możliwą wizytę do MV. Na dr Kasię musiałabym czekać do dziś o 18tej. Dr Judyta stwierdziła, że ząb lata na wszystkie strony, zrobiła rtg i oglądała wszystkie zębiska dokładnie. Ńie ma na szczęście ropnia, wszystkie zęby piękne, białe i starte konkursowo. W nosie charczenie, osłuchowo w miarę (zawsze było super). Dostała tolfedynę i enroxil, ale najgorsze jest to, że ząb trzeba usunąć z korzeniem. Nie mozna było zrobic tego od razu z powodu wielkiego wzdęcia- możliwe, że dziwnie gryząc nałykała się więcej powietrza, może żuje za krótko, bo szczęka boli? Espumisan często i zabieg jutro o 15tej.
Nie bardzo miała ochotę na karmę ratunkową, je zresztą sama, tylko ma ogromne problemy z odgryzaniem kawałków, czemu się nie dziwię. Jak jej się rozdrobni albo poda nieduże granulki (np CN lub care+) to jakoś je łapie wargami i wcina. Siano też je po źdźble, jak się ustawi.
Moje kochane puchate słoneczko, trzy miesiące miała spokój i co? to już jest okaleczenie na resztę życia. W dodatku jak to się mogło stać? Przeciez ona ani nie galopuje, ani nie wchodzi, a tym bardziej nie skacze z półki, w ogóle raczej nie skacze, po wybiegu pomyka godnie i w tępie zdroworozsądkowym, od czasu zamieszkania z Grawisią bardzo sporadycznie i krótką gryzie kraty. Grawisia jej tego zrobić nie mogła, bo niby jak? Sama by musiała mieć obrażenia albo nosić hełm, naj;lepiej z pruskim szpikulcem. Wyciągaja ją z klatki tylko osoby dorosłe, nie upadła ani nic.